Przez fatalne "aktorstwo" odtwarzającego główną rolę. Momentami miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, czułem się jakbym parodię oglądał.
dokładnie, mnie nomen omen najbardziej rozśmieszyła scena śmierci żony głównego bohatera, aktorsko na poziomie "Mody na sukces":)