Ogólnie film całkiem przyzwoity. Chwilami nawet lepszy od pierwszej odsłony. Jednak jedna rzecz mnie okropnie denerwowała, a mianowicie Johnny Depp. I nie mówię tutaj o jego warsztacie, bo trzeba przyznać, że gra wyjątkowo powściągliwie i nie szarżuje. Chodzi o jego wygląd. Proszę Państwa, to jest już ten moment, kiedy trzeba to powiedzieć. Johnny Depp zrobił się stary. Przytył, co okropnie rzuca sie w oczy od pierwszych ujęć. Nie mowię, że ma nadwagę, ale już nie jest taki chudziutki, a właśnie taki powinien być Kapelusznik. Pamiętam jak w pełnych ujęciach Depp miał takie chude nogi i cały był bardzo smukły co świetnie współgrało z postacią Kapelusznika, nadawało mu właściwej tonacji i po prostu uwiarygadniało tą rolę. A tutaj już się rzuca w oczy, że wiecej waży i mi to osobiscie przeszkadzało. Poza tym, na twarzy też zagościła starość, co nawet intensywny makijaż nie jeden raz zdradzał. Niestety, Depp już nie nadaje się do swoich etatowych ról. Dużo lepiej, gdyby zaczął wybierać role, pokroju tej z "Paktu z diabłem". Boję się o "Piratów z karaibów 5", bo tam też Depp już może nie pasować, a to jego najlepsza rola i jeśli jego kreacja siądzie, to odbije się to na całym filmie. Ech...
Latka lecą i trzeba zmienić repertuar i zaskawiwać nas nowymi, wspaniałymi rolami, jak przed laty, panie Depp, a ja osobiście trzymam kciuki, żeby się to Panu udało ;-)