Być może "Na dnie" faktycznie było jakimś wyłomem, przełomem, zapowiedzią odnowy, mówienia w sposób otwarty o kwestiach rasowych bez knebla politycznej poprawności.
"AMERICAN FICTION" idzie krok dalej, używa się tu słów obelżywych, rasistowskich, ale po to, by odebrać im moc. By zacząć wreszcie mówić o nich otwarcie, o tym, że są, istnieją, że są używane. Przez przedstawicieli różnych ras.
I dlaczego?