Wydaje mi się iż jest to jeden z głębszych filmów ostatnich lat jakie widziałem. Z pewnością przed projekcją nie należy się jednak nastawiać na film zdominowany tematem miłości. Obraz owszem ukazuje uczucie miłości, jako towarzyszące większości problemów spotykających nas w życiu. Wg mnie nie należy dopatrywać się w tym uczuciu winowajcy. Receptą wydaje się być umiejętność zdystansowania i obiektywnej oceny siebie samego, czy weryfikacja życiowych priorytetów. Amores perros skłania własnie ku takim przemyśleniom.
Film bardzo mądry przez co również przytłaczający. A ponieważ nakłania do zastanowienia się nad sobą, swoim otoczeniem - z pewnością inspiruje do zmian, które pozwolą żyć chć troche godniej, rozumniej, bezpieczniej...
PS. wiele elementów jak spleciona fabuła, czy sposób patrzenia na trudne tematy łudząco przypomina kino Kieślowskiego...