PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=730844}

Anihilacja

Annihilation
6,2 102 173
oceny
6,2 10 1 102173
7,2 36
ocen krytyków
Anihilacja
powrót do forum filmu Anihilacja

Negacja Powrotu

użytkownik usunięty

Dla mnie to film-metafora...bo jeśli w chwili kryzysu [i nie tylko co sugeruje film] dokonujesz autodestrukcji - tworzysz tak jakby nowego siebie, zakrzywiając rzeczywistość, pytanie jak bardzo chcemy tej zmiany i czy wiemy jakie są jej konsekwencje - to sedno filmu, widać też jawną negację istotę powrotu [fizycznego, miłosnego] jako takiego. Sci-Fi po LSD, kawał dobrej roboty.

ocenił(a) film na 10

Ja bym interpretacji doszukiwał się za pomocą psychologii głębi Carla Junga.

Laska zdradza chłopa, ma jakieś problemy ze sobą które ukrywa przed wszystkimi, w tym przed swoim mężem, którego niszczy to wewnętrznie. I który udaje się w głąb siebie jako pierwszy.

Tak naprawdę cały ten kataklizm z kosmosu można by uznać za analogię kryzysu w życiu, jakiegoś czynnika spustowego, który sprawia, że główna bohaterka musi nagle zmierzyć się z gównem własnej psychiki.

Wkracza w strefę podświadomości (the Shimmer) gdzie wszystko się ze sobą zlewa, a prawa logiki nie obowiązują. Co ciekawe, towarzyszy jej czwórka kobiet, które ja bym potraktował jako wizualizacje pewnych aspektów psychiki.
Ventress to chłodny, analityczny umysł świadomy własnego rychłego końca (złośliwy nowotwór w fazie terminalnej) - a przypomnę że śmierć to coś, z czym Lena nie może się pogodzić i przeciwdziałaniu czemu poświęca swoje życie (śmierć to dla niej błąd natury). Gina to emocje - jest wybuchowa, impulsywna. To ona oskarża Lenę o kłamstwo (autoagresja i poczucie winy za zdradę czy generalnie za niebycie idealną osobą). Tessa to wrażliwy temperament, nieco stłamszony. Cass sprawia mi problem. Ja idealne? Przeżyła śmierć, swoją i córki. Kończy chyba najgorzej, jako wypaczenie. Może to lęk Leny przed tym kim się stanie po tym jak się zmieni. Nie może wiedzieć, jaki będzie wynik końcowy zmierzenia się ze swoją mroczną stroną w latarni, po zejściu w głąb, gdzie nawet Ventress-Rozum unika dezintegracji. Może boi się, że przy istnieniu będzie ją trzymał wyłącznie lęk przed śmiercią i będzie w tym podobna do zwierzęcia?

Po kolei te wyobrażenia, aspekty jej osoby ulegają dezintegracji. Najpierw koniec spotyka ja idealne (Cass). Później zawodzą ją emocje, które obracają się przeciwko niej (Gina). Refleksja i wrażliwość ciągną ją do bezczynności (Tess). Rozum umiera ostatni (Ventress). Zostaje tylko jej Ja (Lena), które jest źródłem Cienia (obcy) - kluczowego pojęcia w psychologii głębi. Cień to nieuświadomiona, mroczna strona Ja, o której całe życie wybieramy nie myśleć. A raczej nasza psychika wybiera nie myśleć. Lena w końcu musi się zmierzyć z tym Cieniem, ale nie może go pokonać czystą siłą. Dopiero gdy akceptuje, że Cień jest nią, możliwa jest destrukcja całej tej dziwacznej krainy zbudowanej z koszmarów i snów Leny.

Podświadomość oczywiście nie ulega destrukcji. Lena jest odmieniona i świadoma tego wszystkiego co odkryła. U Junga nazywa się to Pełnią - podświadome zrównuje się ze świadomym. To właśnie symbolizują jej oczy na koniec filmu. Mieniące się wszystkimi kolorami tęczy.

Elo hehe jestem taki mundry, żryjcie to gupki.

ocenił(a) film na 7
Grobsol

Twoja interpretacja jest moim zdaniem świetna, zapoznanie się z nią było czystą przyjemnością!

Dla mnie ten film opowiada też o możliwości - a wręcz nieuchronności - Zmiany (duża litera celowo). Funkcjonujemy w oparciu o różne "pewniki", które wynikają jednak wyłącznie z naszego doświadczenia. To odnosi się w równym stopniu do indywidualnego życia człowieka, różnych jego etapów, jak i do całego gatunku. Pewniki i zasady, na których budujemy swoje życia, podlegają niestety zmianom i rozpadowi. Utrata pracy, choroba, konieczność przeprowadzki - to przykłady sytuacji, kiedy nasz osobisty "świat" zmienia się i trzeba układać go od nowa.

Największym falsyfikatorem naszych wyobrażeń o świecie, naszego osobistego przekonania o własnej wyjątkowości i istotności - jest oczywiście śmierć. To jest Zmiana fundamentalna, nieunikniona dla każdego z nas, Zmiana, która jest naszą anihilacją. Główna bohaterka filmu nie mogła się z tym pogodzić. O ile innego typu zmiany można próbować zrozumieć i dostosować się do nich - śmierć oznacza nieodwołalny koniec istnienia świadomości danej jednostki.

Zmiany i możliwość ruiny "pewników" dotyczą również naszego gatunku jako całości - ludzkości. W kosmicznej skali nasze istnienie, zebrane przez nas doświadczenia, są czymś ogromnie chwilowym i lokalnym. Niezmienność i pewność, którą przypisujemy choćby ziemskiemu środowisku (ale także bardziej fundamentalnym koncepcjom, jak np. prawa fizyki) - prawie na pewno jest czymś złudnym i fałszywym.

ocenił(a) film na 10
Slimak_6

W sumie racja. Tylko dzięki śmierci jest możliwa zmiana.

I jeszcze sobie pomyślałem że Shimmer, który działa jak pryzmat, to właściwie taka miniatura naszego wszechświata. W nim też nic nie znika, umiera, a jedynie ulega ciągłym przemianom. Tak jak dzięki prawom fizyki wiemy, że ani energia ani informacja nigdy nie ginie. Więc to kwestia perspektywy i podejścia do nieuniknionego - czy odrzucimy czy zaakceptujemy śmierć i Zmianę.

ocenił(a) film na 7
Grobsol

Tak jest. Przyroda funkcjonuje zgodnie z rytmem zmiany: osobniki rodzą się, dojrzewają, wychowują potomstwo i umierają. Robią miejsce dla kolejnych pokoleń oraz - w długiej perspektywie - nowych gatunków. Powstanie nowego wymaga uśmiercenia starego. Przyroda nieożywiona też temu podlega, nawet gwiazdy w końcu ulegają anihilacji.

Za to ludzka kultura już nie koniecznie godzi się z tym rytmem. Weźmy religie: wiele zakłada istnienie niezmiennego boga oraz karmi wyznawców wizją wiecznego trwania, wciąż tej samej formie (jako duch, dusza, itp. - cokolwiek to znaczy). To bardzo stare ludzkie marzenie, bo świadomość własnego istnienia oraz nieuchronności jego końca, rodzi konflikt. Popkultura też stara się odpowiadać na pragnienie indywidualnej nieśmiertelności. Np. koncepcja wampirów, które są nieśmiertelne i niezmienne, na zawsze pozostają takie jak w momencie przemiany (oczywiście można je zabić, ale zostawione w spokoju teoretycznie mogłoby żyć wiecznie).

Wracając do Twojej koncepcji, to fajnie tłumaczy ona niejednoznaczne zakończenie filmu. Choroba męża głównej bohaterki to choroba ich wzajemnej relacji - mężczyzna zdrowieje w momencie, gdy ona uporała się ze swoimi problemami psychicznymi. Ponieważ zaszła zmiana, żadne z nich nie jest już tym człowiekiem, którym byli na początku filmu. To oczywiste, inaczej nie mogliby być razem, tylko wciąż tkwiliby w starych problemach.

Slimak_6

oj tam, oj tam

Grobsol

grubo

Grobsol

Nie wiem czy kiedykolwiek przeczytałem na filmwebie lepszy komentarz, zwłaszcza w kontekście ostatniego zdania, kończącego Twoje wywody :D
Pozdrawiam i szanuję.

ocenił(a) film na 9
Grobsol

Pogalopowałeś z tą interpretacją głębiej, niż ja bym się odważył. Szanuję.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones