W trakcie oglądania nie dawało mi spokoju, że ten film to jakby brat bliźniak "Pól Śmierci" -
podobnie jedna istota ze względu na okoliczności jest zmuszona zostawić drugą, z którą związana
jest ogromną przyjaźnią. Żyjąc w komforcie nękany jest myślami o tym drugim, który robi wszystko,
aby w dramatycznych okolicznościach przeżyć. Obydwa filmy to moje ulubione, obydwa jako
nieliczne zdołały wycisnąć ze mnie potok łez z tym, że Pola Śmierci jedynie w ostatniej scenie, a
"Antarktyka" silnie oddziaływała przez niemal całe 2:30h...Może dlatego, że sam mam psa, którego
kocham ponad życie...