PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=589952}

Artysta

The Artist
7,5 51 126
ocen
7,5 10 1 51126
7,4 31
ocen krytyków
Artysta
powrót do forum filmu Artysta

Przyznaję, że wypowiedź Holland na początku mnie zbulwersowała (nadal uważam, że była nieelegancka), ale zwyczajnie miała rację. Bardzo rozczarowujące kino - brak jakiejkolwiek treści, kiepskie aktorstwo i wszechobecny BANAŁ. Brak nadto rozegrania paradoksu, przeciwstawienia: kino nieme - kino dźwiękowe (ledwo jedna scena dobra); jak niegdyś pięknie zagrany był paradoks koloru w "Miasteczku Pleasantville" (chyba zero oskarów, a w tej "wydmuszce" aż 5 - za co?!). Słabieńki film.

jos_fw

Chyba oglądałam inny film! Aktorstwo świetne, bo pod konwencję. Ta właśnie gra z konwencją to główny atut filmu. Tu treść nie odgrywa większej roli, bo musi być naiwna fabułka w stylu filmów niemych ( ile takich widziałeś?). Muzyka, która "gra" razem z akcją (tego w niemym kinie jeszcze nie była na taką skalę). O Holland (którą bardzo lubię i szanuję jej wypowiedzi) myślę, że straciła okazję, aby się ...itd. Emocje wzięły górę i szkoda. Nie tylko mocne filmy z przesłaniem są potrzebne, chyba.. .tak sądzę. A Ty chciałbyś tylko taaakiego mądrego kina?

ocenił(a) film na 4
paszczak57

Nie chodzi o literalną treść, chodzi o metajęzyk kinowy - o grę konwencją, której tu de facto nie ma. Film jest, wybacz, prymitywny w każdej warstwie. Brak mi inteligentnej gry z widzem, aż prosi się o to. Metafory - jak w Pleasantville właśnie. Kina niemego widziałem sporo. I na tym poziomie "Artysta" nie wytrzymuje porównania.Ani to parodia, ani pochwała, ani pastisz, ani nic. Wypowiedź Holland słuszna, ale w złym stylu i momencie - troszkę zabrakło klasy.

jos_fw

Całkowicie sie zgadzam. Nie oceniam nawet czy film sie dobrze ogląda czy żle - dla mnie ten film to nieporozumienie.

agur

dałeś 1?

ocenił(a) film na 7
paszczak57

Ale wg mnie Artysta też miał przesłanie takie że człowiek bez pasji się wypala i nie może znaleźć sobie miejsca. W tym jest dużo prawdy, życie dla pasji ma sens! Może film jest banalny, ale często jest tak że ta prostota jest najlepsza. Ten film to czysty, prosty przekaz nie dla tych którzy doszukują się nie wiadomo czego. Jak widać zdania są podzielone i nie jest on dla wszystkich, bo niektórym cisza jest za głośna, a czerń i biel zbyt jaskrawa.

ocenił(a) film na 4
cave8

Cóż, przesłanie to trochę potwierdza moje przeczucie - banał jednak. Podobne wykładnie stosować można do 90% produkcji Hollywoodu. Fenomenem jednak jest to, jak bardzo się różnimy w odbiorze tego dziełka - wypowiadali się na tym forum ludzie naprawdę inteligentni i znający się na kinie - ich uwielbienie dla "Artysty" (którego braki biją mnie po oczach) wydało mi sie niezrozumiałe. Sam widziałem tysiące filmów i uważam siebie za dość wytrawnego kinomana. Czy z filmami jest jak ze szpinakiem - dzieli ludzkość kulinarnie na dwie połowy i właściwie nie wiadomo, dlaczego. Ktoś lubi Artystę, bo lubi i już? O gustach się nie dyskutuje? No jednak powinno się - ja starałem się tu uzasadnić mą niechęć, użytych argumentów nie będę powtarzał. Dorzucę jeden - drogę artystyczną reżysera i odtwórcy głównej roli. Otóż ta para zrobiła wcześniej pastiszową serię (dwa filmy) kina szpiegowskiego. I jest to - znów - kino okropne, bez polotu, ciężkostrawne, sposób grania wulgarnie pożyczony od Sellersa z"Różowej Pantery", gagi i dowcipy z "Nagiej broni". Potwierdza to moje diagnozy.
Artysta oczywiście trafia do Twojej i wielu innych wrażliwości - i to jest ok. Natomiast niepokoją mnie akcenty agresji w tym sporze (sam trochę tej atmosferze uległem). Kto lubi/nie lubi Artysty ten idiota i prostak. Nie ulegajmy tej atmosferze, różnijmy się pięknie.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Zgadzam się z Tobą a propos tego, aby nie ulegać złej atmosferze. Myślę, że to głównie wina tego, że film dostał tyle nagród, no i to powoduje wzmożoną chęć do wygłaszania opinii. Ja bardziej bym bronił tego, że jest on po prostu dobrym filmem, no ale w pełni akceptuję to, że ktoś ma inne zdanie. Ilość nagród na jego koncie przyznam że trochę mnie dziwi. Do mnie trafił, głównie dzięki temu, że wyróżnia się na tle nowych filmów i jest zdecydowanie inny. Sposób grania niemych filmów inny być nie może, bo bez słów aby zwrócić uwagę na emocję czyni się to takimi bardzo uwydatnionymi gestami. Dlatego uważam, że film należy oceniać zgodnie z jego konwencją i formą, a nie skazywać go nadając mu miano kina prymitywnego.

ocenił(a) film na 8
jos_fw

a ja nie uważam aby Holland sie skompromitowała! Ogladałem Artystę ...ale w ostatnich kilku miesiącach widziałem też co najmniej kilkadziesiąt innych filmów z lat 30-60 ubiegłego wieku .. i jako wielbiciel kina czarnobiałego uważam że Artysta jest filmem dobrym, oglada się go przyjemnie ,,,ALE NIE JEST TO FILM WYBITNY" a takie maja byc przecież filmy Oskarowe. W pewnym sensie jest to wydmuszka bo te oskary to praca promotora..tego filmu.Nie do konca ida za nimi wartości artystyczne tej produkcji.Od razu napisze ze podobał mnie sie i o owszem, ale tyle nagród to duża przesada!! Pierwsza sprawa to lekko nieporywający poczatek, Druga sprawa ... gra aktorska nawet ok ,ale na 100% nie wybitna (moim zdaniem najlepsza była główna rola żeńska i pies:) W scenie finałowej która tak porwała wielu najważniejsza jest muzyka i byłoby wszytko ok ,gdyby nie to że już od pierwszego dzwięku słysze cały temaz z Vertigo Bernarda Herrmana. Mocne zapożyczenie temat z Vertigo uwielbiam ,ale zapewne 90% procent widowni nawet niebedzie wiedziała że ta zachwycaąca muzyka jest 60 lat starsza od filmu .

dyskretny

właściwie cała dyskusja powinna się skupić na jakości i prestiżu Akademii - jak dla mnie jest to jeden wielki polityczny żydowski festiwal próżności. Rozstanie, nomen omen wybitny, ale nagrodzony, bo amerykańsko - irańskie stosunki dyplomatyczne są zaognione. Nawet Holland znalazła się w "doborowym" towarzystwie, bo... mimo upływu lat Żydzi wciąż kochają martyrologię i tematykę schoah. Dawno już Akademia nie jest wyznacznikiem dobrego kinowego smaku, a jedynie rozgłośnią tego, co dzieje się na świecie i jakie sympatie kierują Amerykanami.

Ale wracając do filmu: jest coś magicznego w odkurzeniu filmów z innej epoki, coś brawurowego, Michel Hazanavicius powinien zostać nagrodzony Orderem Męstwa za realizację tak szalonego pomysłu. Nieme kino dzisiaj ?!? Kiedy ludzie żądni są efektów specjalnych, ciętego języka i muzyki wgniatającej w fotel kinowy, dostajemy stylizację, w której szczytem możliwości jest wykonanie pożaru w domu bohatera, język zamknięty w trzech, czterech, w dodatku tak normalnych zdaniach, bez przełomowej muzyki, mimo że tworzyła klimat to była albo odkurzona albo powstała na modłę lat 20-tych. Tak, powinniśmy wyjść z kina, wyłączyć film po najwyżej 15 minutach. I co się dzieje ?

Zaczyna się seans. Trę oczy ze zdziwienia, ale nawet przez sekundę się nie nudzę, mało.... oglądam z zainteresowaniem, lekkim uśmiechem, czuję hołd kinu niememu. Czy to się dzieje naprawdę ?
[spojler]
A tu nagle spada na mnie scena, kiedy George doświadcza sennego koszmaru i opada mi szczęka.
Potem jeszcze raz coś takiego przytrafia się w finałowej scenie, gdzie znajdujemy odpowiedź, dlaczego tak bronił się przed dźwiękiem w kinie :)

W 2012r. można oglądać niemy film i się bawić - tak, zdecydowanie film idzie pod prąd w kontekście udźwiękowienia, montażu, aktorstwa. Może scenariusz w filmie nie jest ambitny, ale... chcę wierzyć, że miał być taki, jak filmy sprzed lat

ocenił(a) film na 4
Dexterb

Niepotrzebnie wykazujesz się tu swoim antysemityzmem. Zresztą , jest w tym jakaś słabizna, do której wy antysemici ciągle się przyznajecie - hollywood jest żydowskie, nie odpowiada? Załóżcie hollywood irlandzkie, polskie, katarskie, amerykańskie wreszcie. tematyka holocaustu jako moda? trudno to komentować, bo to i głupie i niegodziwe zarazem. temat kina niemego był poruszany wcześniej - "Nieme Kino" (nieudany), "Zew Cthulhu" stylizowany na dzieło ekspresjonistyczne - ciekawy. Artysta jest po prostu nijaki. Ciekawa próba zakończona intelektualną klęską.

jos_fw

Wcale nie jestem antysemitą, tęsknię tylko za czasami, kiedy Oscar był wyznacznikiem dobrej jakości.

Moda na holokaust - cóż nie muszę pisać, ile filmów przez to dostało wyróżnienia, nominacje, nagrody. Owszem nie zapominajmy, ale... nie bombardujmy co rusz widza, bo tylko spłycamy temat i przyzwyczajamy widza. O wiele lepiej byłoby raz na 10 lat powalić na kolana, trafić bezpośrednio w serce, niż co roku odgrzewać ten sam kotlet.

o jedno proszę, nie oceniaj ludzi na podstawie jednego postu, "bo to i głupie i niegodziwe zarazem"

ocenił(a) film na 4
Dexterb

Używasz przymiotnika "Żydowski" w kontekście pejoratywnym i ocennym - to o czymś świadczy. Nie lubię uogólnień - oceniania nacji, Żyd - zły. Oceniajmy jednostki po ich czynach, a nie pod względem ich rasowej czy narodowej przynależności. Jeśli się co do Ciebie pomyliłem, jest to dla mnie przyjemna pomyłka. Wybacz.
Nie jestem pewien czy to jest moda, może jakiejś liczbie artystów wciąż ten temat "w sercu gra". Natomiast nie mam pewności czy porzucenie tematyki przyniesie wyniki dobre pedagogicznie. Wchodzą w obieg kulturowy i społeczno-polityczny roczniki, dla których II wojna światowa to jest mniej więcej to samo, co średniowiecze. Wejdź na dowolną stronę w necie - antysemityzm kwitnie wszędzie.
Co do słabnącej rangi Oscarów - całkowita zgoda; werdykt tegoroczny i uhonorowanie "Artysty" smutnym tego dowodem, niestety.

ocenił(a) film na 9
jos_fw

E tam. Oscary to nagrody przemysłu rozrywkowego, a "Artysta" to, moim zdaniem, najlepszy w tym roku film rozrywkowy. Także wszystko jest na swoim miejscu.
Jasne, kiedyś Oscary dostawał Fellini (choć za każdym razem za film nieanglojęzyczny o ile mnie pamięć nie myli), a dziś "Titanic", "Avatar" i "Jak zostać królem". No cóż.

jos_fw

Ah ta wasza lewacka logika, za sformułowanie "żydowski" nazywa się kogoś antysemitą ;o

ocenił(a) film na 4
FanDobregoKina

"Wielki, polityczny żydowski festiwal próżności" - niezbyt to neutralne, przyznaj. Co do mej rzekomej lewackości (znów - nie lewicowość, tylko lewackość - pejoratywne w sposób oczywisty) pudło i kiepska diagnoza źle świadcząca o twych kompetencjach. Nie trzeba być lewakiem, by być wrażliwym na kwestie społeczne czy rasowe. Natomiast skrajną prawicę rzeczywiście uważam za aberrację. Fora filmowe, sportowe, jakiekolwiek inne puchną od antysemityzmu - trzeba być ślepcem, by tego nie dostrzec. Ocenianie jednostek przez pryzmat ich płciowości, przynależności rasowej czy narodowej to już jest po prostu umysłowa klęska. Ubolewam nad tym

jos_fw

A czy ktoś tutaj oceniał jak już to określiłeś jednostkę na podstawie przynależności rasowej? Owszem zgodzę się negowanie, że kogoś za płciowość, przynależność rasową czy narodową źle świadczy o tej pierwszej osobie. Ale co u licha antysemickiego jest w stwierdzeniu "Wielki, polityczny żydowski festiwal próżności"? Człowiek napisał co myślał o tym festiwalu, nie bez podstaw. I nawet jeżeli się z nim nie zgadzasz to u licha czemu oskarżasz go zaraz o rasizm? Widzisz to skrajna lewica wyniosła na swe sztandary hasła antyrasizmu i antyfaszyzmu. Jednocześnie sami lewacy z Niemiec później heilują w Warszawie na wzór swoich dziadków z SS i gestapo na zaproszenie skrajnej lewicy z Polski. I ja się pytam czy to nie jest hipokryzja? Oczywiście ekstremizm może istnieć jak i po jednej to i po drugiej stronie, ale tylko ślepy nie zauważy, że dzisiaj to środowiska lewicowe opanowały salony Europy i rozhulały się na tyle, że pozwolą swoim radykalnym odłamom wyjść na wierzch. Ba nawet dzisiaj skrajna lewica potrafi nadawać ton polityce, czego jesteśmy ostatnio świadkami na własnym podwórku. I przypomnę, żeby nie było, że nazizm to nie była ideologia czysto prawicowa. Zawierała program, w którym większość postulatów skopiowano od skrajnej lewicy. Od antyklerykalizmu po socjalistyczną gospodarkę. Domieszanie pangermanistycznego nacjonalizmu i faszyzmu wytworzyło mieszankę wybuchową. Więc patrząc w historię to fakty moralnie obciążają w większym stopniu za zbrodnie XX wieku lewicę niż prawicę, chociaż nie twierdzę, że skrajna prawica nic na swoim sumieniu nie ma. A co rzekomej wrażliwości na kwestie społeczne czy rasowe to jest to oczywisty pic na wodę, bo jakoś nie przypominam sobie by PZPR w PRL-u za bardzo przejmował się losem swojego społeczeństwa, a "antysyjonistyczne" czystki chyba nie dowodzą rasowej tolerancji lewaków.

ocenił(a) film na 4
FanDobregoKina

Nie wiem, dlaczego łączysz mnie z lewackimi Niemcami, którzy gubią swą ideową tożsamość tak fatalnie. Nie bardzo też pojmuję kontekstu owego PZPRu - ja pisałem o własnej wrażliwości na wymienione kwestie, z PZPR nie mam nic wspólnego; na lewicę postpzprowską nigdy nie głosowałem, podobnie jak na skrajną prawicę. "Żydowskość" była oczywiście użyta w tym kontekście jako przymiotnik pejoratywny, jako pewien określnik wartościujący - to jest tzw. "przemoc symboliczna". Coś podobnego, choć dalece mniej groźnego zachodzi, gdy komentatzorzy na Eurosporcie określają grające tenisistki mianem "dziewczyny"; jest w tym doza wyższości płciowej i lekceważenia; jakoś nigdy nie słyszałem, by mówili o tenisistach "chłopcy". Oczywiście nie jestem żarliwym feministą w rodzaju pani Środy, której w sumie nie znoszę, ale trochę mnie takie rzeczy rażą. Te mityczne "salony" lewackie - pachnie mi tu obsesjami Ziemkiewicza, którego mam, niestety, nieszczęście znać osobiście. Co do koloru podniebienia reżimów mordujących ludzi - jest mi doprawdy wszystko jedno - bywały czarne i czerwone, obu ekstremizmów jednako nie znoszę i zwalczam jak tylko mogę. Tym niemniej pozdrawiam - rzadko zdarza się prawicowiec, z którym da się wymienić poglądy bez inwektyw.

użytkownik usunięty
jos_fw

wlasnie o to chodzi w niemym kinie musi byc naiwne i proste, na tym polega styl zerowy. metafora, grze z widzem, grze konwencja i inne podobne rzeczy ktore wymieniles sa zbedne czy nawet jakby to pwiedziec "niepoprawne stylistycznie". klimat jak w filmach z lat 20. plus wiele nawiazan do tamtych lat, flimow i osobistosci kina. jesli ktos lubi nieme kino nie powinien byc zawiedziony. to ze nie da sie go ujac w zadne ramy jest chyba plusem. ogladajac film nie zastanwaiam sie nad tym co "poeta mial na mysli" ale ogladam film, wiec po co mi klasyfikacja, ze to pastiz czy pochwala? jest to poprostu film niemy, motyw "amerykanskiego snu" i wielkiego krysysu, ktory byl walkowany w latach wlsnie wielkiego kryzsu.
aktorstwo jest jednym z najwiekszych atutow filmu, aktorzy pieknie odnalezli sie w "niemomwie". do tego dobra muzyka, ktora pelni forme narracji, jak w starym dobrym kinie.
strasznie tendencyjnie podszedles do tego filmu, nie wiem skad takie dziwne oczekiwania jak "Brak nadto rozegrania paradoksu, przeciwstawienia: kino nieme - kino dźwiękowe" ja w tym nie widze zadnego paradoksu, ani nawet przeciwenstwa. to poprostu inna forma. Nie widzialem "Pleasantville" ale to chyba inna bajak. cala zabawa z "Artysta" polega na tym, ze nie probowali kombinowac, stosowac jakis skomplikowanych zabiegow fabularnych czy formalnych. poprostu opowiedzieli historie w starym stylu. na tym kiedys poleglo kino, na opowiadaniu historii.

ocenił(a) film na 4

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale go nie podzielam. Rozumiem - kino jako katharsis, czysta forma, bezdźwięczność jako atut. Ale, widzisz, jednak w najlepszych filmach Chaplina metafora była, o coś w nich chodziło. Uznajesz prostotę, jednowymiarowość tej historii za atut, a ja za garb - nie ma między nami w tej sprawie transmisji. Jeśli po 70 latach ktoś sięga z jakiegoś powodu po kinową afoniczność, to chciałbym, żeby to zrobił "po coś", a nie ot tak sobie. Pleasantville serdecznie polecam.

użytkownik usunięty
jos_fw

bez przesady, w "Artyscie" tez o cos chodzi. nie jest to pusty film, ale film o kryzysie artysty i jego relacjach z publicznoscia, o przemijaniu slawy, ale przede wszystkim o magii kina. dlatego podane jest w takiej konwencji. film mowiony jest przeciez tylko inna forma, wiec jesli wymagasz od tworcow, konkretnego, widocznego powodu dlaczego po nią sięgnęli, rownie dobrze mozesz wymagac uzasadnienia nagrywania filmow "dzwiekowych".
akurat moim zdaniem czysta forma nie sprzyja katharsis, a samamemu filmowie dalego do formalizu. dlatego tak trudno go sklasyfikowac. Filmy Chaplina sa bardzo subiektywne, on szukal przez nie kontaktu z publicznoscia, nie unikal rowniez tematu obecnego w "Artyscia" a wiec relacji artysty z publicznoscia. akurat niechec glownego bohatera do filmow dzwiekowych i jego pozniejsze "nawrocenie", jest bezposrednim nawiazaniem do Chaplina (z ta roznica, ze nieme filmy Chaplina nagrywane juz w erze dzwiekowej osiagnely sukcesy). "Artysta" jest tez wlasnie o formie wyrazu artystycznego i pewne rowniez miedzy innymi dlatego jest niemy bo nic bardziej by tego nie pokazalo, biorac pod uwage kontekst kina.

ocenił(a) film na 4

Wybacz, ale mam wrażenie, że konstruujesz nadbudowę ideologiczną (że się tak z marksistowska odezwę) nad tym filmem. Filmy o tęsknocie za prawdziwym kinem bywały wybitne - "Purpurowa róża z Kairu" Allena (potem pięknie metaforycznie przestrojona przez Marczewskiego w "Ucieczce z "Kina Wolność"), "Cinema Paradiso" Tornatore. W "Artyście" nie dostrzegam tej wybitności.
Argument z inwersji - dlaczego ktoś ma się tłumaczyć z bezdźwięczności, niech lepiej "udźwiękowieni" się tłumaczą, że tacy gadatliwi, mam za chybiony. Jednak ludzka mowa, zdolność werbalizacji - zerknij do dowolnego antropologa - jest naszym ludzkim atrybutem, cechą niezbywalną. To kino nieme było nienaturalne, ale li tylko z powodów technicznych. Co nie oznacza, że nie wydawało owoców ciekawych (pantomima to też sztuka). Zatem dziwoląg (zresztą nic nowego, podobne próby były podejmowane wcześniej, piszę o tym we wcześniejszych postach, nie chcę się powtarzać) taki powinien w erze dźwięku głębiej uzasadnić swe zmutowane bezfoniczne oblicze, swą fenomenalność. Moim zdaniem, nie czyni tego. Istnieje, bo istnieje. Po nic.

użytkownik usunięty
jos_fw

nie pisalem, ze dzwiekowcy maja sie tlumaczyc. moim zdaniem nikt nie powinien sie tlumaczyc. poprostu skoro masz dostepne srodki, od Ciebie zalezy jak z nich skorzystasz.. dlatego wlasnie odrzucam sztuczny kontrast na filmy "dzwiekowe"- naturalne, filmy nieme- ninaturalne. mozna by isc dalej kolorowe i czarnobiale, czy 3D i 2D . nie chodzi tu tylko o mowienie, a raczej o nagrywanie wszystkich dzwiekow. bo przeciez w filmie dialogi sa, aktorzy rozmawiaja, czasami nawet wiemy dokladnie o czym, ale w wiekszosci musimy to "odczyta" poza dzwiekowo, wiec nie mozna powiedziec ze ktos tutaj odrzuca " zdolność werbalizacji " jest ona poprostu inaczej przedstawiona. czytajac ksazke tez nie slyszysz dokladnie co mowia bohaterowie, w kinie niemym jest analogicznie, chociaz odwrotnie. "owocow ciekawych" to za malo powidziane, wiele jest genialnych niemych filmow i niczemu nie ustepuja dzwiekowym.
Nie buduje zadnej iedologie, wszysto to tam jest tylko trzeba sie przyjrzec. sztuczka polega na tym, ze jest to podane w takiej konwencji. gdzie konkretnie widzisz ideologie?
inna sprawa, ze dla mnie filmy nie musza byc po cos. juz sama chec nakrecenia filmu jest wystarczajacym powodem, zebyc powstal. filmy tworzone z milosci do kina, sa najpiekniejsze, bo gdyby tworcy chcieli cos przekazac i umieli towyrazic inaczej np opisac, to wtedy taki film przestawalby byc forma wyrazu. nie moznosc nawiazania kontaktu z publicznoscia przez tworce, jest tozszame z utrata przez niego glosu. Chaplina pisal, ze najwazniejsza jest umiejetnosc dotarcia do czlowieka. poza artystami ktorzy wyprzedzaja swoje czasy sa tez Ci ktrozy zostali z tylu, do czego tez swietnie nawiazuje Chaplin w "Limelight". Analogicznie jest z utrata wzroku przez Mateo Blanco w "Przerwanych objeciach" Almodovara, ktory konczy film mimo ze jest niewidomy bo to nie kalestwo go blokowalo, ale on sam. rowniez "Hollywood Ending" Allen porusza ten temat i w przewrotny sposob ukazuje kaprysnosci i nieprzwidywalnosc widowni. artysta czaem musi szukac po omacku. Twrocy "Artysty" w swoich poszukiwania wracaja do ery "magii kina" gdzie wszystko bylo proste i nie trzeba bylo uzasadniac swoich wyborow, ale opowiadac historie. wracaja w sposob bezporedni, jakby powracali do niewinnych czasow dziecinstwa i zapomineli czego sie nauczyli. moim zdaniem jest to swietnie zrealizowane, bo kino tak naprawde sie nie zmienilo. nadal polegan opowiadaniu.

ocenił(a) film na 4

Zgadzam się, że nostalgia bywa paliwem twórczym. Natomiast jest jednak czymś naturalnym, że kino filtruje rzeczywistość jak zmysły - rejestruje ją w kolorach i z dźwiękiem. Paradoksem kina było to, że technologicznie nie nadążało za prostym obrazowaniem rzeczywistości, bo było nieme i czarno-białe. zarazem te ograniczenia narzucały pewne rozwiązania formalne, które były nienaturalne (nadmiernie ekspresyjna gra aktorska), ale w rękach geniuszy (jak zawsze nielicznych) zamieniało się to czasem w paradoksalny atut. Te czasy jednak minęły i ja nadal nie wiem, po co powstał film "Artysta". Moim zdaniem, działa to w tej chwili trochę na zasadzie dziwadła i ciekawostki - stąd jego powodzenie. Ktoś to umiejętnie marketingowo spakował - i sprzedał.
Absolutnie nie zgadzam się, że do powstania filmu wystarczy sama chęć jego nakręcenia i miłość do kina. To trąci grafomanią filmową - jest mnóstwo ludzi, którzy chcą pisać, ale nie wiedzą co, ani jak. Powstają potworki. Tworzenie filmu jest zwykle procesem racjonalnym, reżyser powinien być w pełni świadom, co chce zrobić, jak i jakich środków artystycznych użyć.
Kino oczywiście się zmienia; nie zawsze na lepsze, ale jednak. Rzecz jasna, czasem dotykają kino regresy i cofnięcia ("Artysta"), ale zmiany w sposobach narracji, filmowania etc. na szczęście zachodzą. Jak fatalne, nijakie, konfekcyjne (z nielicznymi wyjątkami) było kino polskie międzywojnia - konserwatywne, rozrywkowe do bólu, miałkie. Po wojnie pojawia się szkoła polska - Wajda, Munk, Kawalerowicz, Has. jakiż był to szok estetyczny, jaki postęp kolosalny. Przykładem na potężny regres i jakiś dziwaczny powrót do kiepskich korzeni są współczesne polskie filmy (wyjątkiem Smarzowski), a już szczególnie komedie. Kino się zmienia - na lepsze i na gorsze.

jos_fw

miło spotkać tu prawdziwego konesera polskiego kina, ale obawiam się, że uległeś zniesławiającej propagandzie rozkręconej na użytek gloryfikacji 'polskiej szkoły filmowej'. Wajda dla pognębienia kina przedwojennego używał b. podobnych epitetów:) owszem, różnica jakościowa była duża, ale owych 'nielicznych wyjątków' było naprawdę sporo.
17 lat - tyle lat upłynęło od '39 do '56, kiedy wreszcie nasze rodzime kino przemówiło pełnym głosem. to długi okres. w tym czasie światowe kino przeszło metamorfozę środków formalnych, narracji, konwencji. po prostu zmienił się język filmowy, a nowa generacja reżyserów miała na czym bazować. Mocny człowiek, Strachy, Dybuk, Legion ulicy, O czym się nie mówi, Wyrok życia... trudno im zarzucić błazeńską kokieteryjność, frywolność. zachęcam do oglądania.

ocenił(a) film na 4
grezyl

Być może masz trochę racji. Nie uważam się za eksperta od starego polskiego kina - znam je z niezapomnianych seansów "starego kina" - miały swój urok, ale jednak ich jakość nie zwalała z nóg. Wymienione przez Ciebie tytuły zanotowałem, spróbuję dotrzeć. Wajda jednak miał prawo wypowiadać się krytycznie; mimo wszystko wątpię, czy jakikolwiek film ze sztarej polskiej szkoły jest w stanie dorównać artystycznie genialnej "Ziemi obiecanej" Wajdy, "Eroice" czy "Zezowatemu szczęściu" Munka. To było kino klasy światowej. piękne czasy, mimo wszystko...

jos_fw

i to se ne vrati:) żałuję, że młode pokolenie Polaków prawie nie zna naszych arcydzieł. czasem gawędzę z b. rozgarniętymi 20-latkami i dla nich hollywoodzka konwencja jest niemal jedyną obowiązującą. produkcje w rodzaju 'Rękopis...' to dla nich starzyzna, relikt, i dowód, że całe kino ewoluuje ku nowym, wyższym formom, których zwieńczeniem jest 'Incepcja' albo 'Mroczny rycerz'. całego tego artyzmu, który nas nadal zachwyca, zwyczajnie nie dostrzegają. stąd komercyjna porażka wyszukanych estetycznie filmów Doroty Kędzierzawskiej i orgazmy po obejrzeniu przeciętnego 'Artysty', gdy co poniektórzy odkryli wreszcie subtelny urok niemego kina.

użytkownik usunięty
jos_fw

w rekach geniuszy nie zmieniało sie w "paradoksalny atut" ale w genialny film (cokolwiek "paradoksalny atut" ma znaczyc)
nigdzie nie napisalem, ze nostalgia bywa paliwem twórczym. moze i bywa, ale tutaj to raczej jest inspiracja. również nie twierdze, ze do nakręcenia filmu wystarcza checi i pomysl, tylko ze jest to wystarczajacym powodem. grafomania jest jednak troche innym zjawiskiem bo ludzie wiedza co chca pisac i wiedza jak, ale zazwyczaj nic dobrego z tego nie wychodzi. "Artysta" spelnie jednak Twoje wymagania o racjonalnym procesie i pelnej swiadomosci tworczej. jak inaczej moglby powstac film w takiej formie?
pisałem juz jak rozumiem pozorna "nienaturalność" kina niemego, wiec nie wiem czemu sie powtarzasz, zamiast odniesc sie do mojeo wywodu? chetnie poznam inne zdanie.
dlaczego kino ma miec za zadanie "proste obrazowanie rzeczywistosci"? z reszta takie cos nie istnieje, bo nawet w filmach dokumentalncyh. szkoly gry aktorskiej tez sa rozne, i kazda mozna wykorzystac. tak samo formy sa rozne i kazda mozna wykorzystac.
dyskusja o historii kina to jest troche offtop, bo to wspolnego ma z tematem ze kino sie rozwija? chodzi o to, ze filmy jak "Artysta" pokazuja, ze zabawa polega ciagle na tym samym. nie trzeba wyprzedzac swoich czasow, rownie dobrze mozna isc drogami ktorymi nikt nie pojdzie.
Pisalem wczesniej o czym ogolnie jest "Artysta" i dlaczego podanie w takiej formie uwazam za dobre, w jakie motywy sie wpisuje i do czego nawiazuje. Moznaby sie dlugo rozwodzic i analizowac, ale nie mam czasu niestety, wiec odpowiem na kolejne pytanie: Po co powstal "Artysta"? odpowiedz jest rowniez bardzo prosta i wynika z moich wczesniejszych postow. Powstal po to, zeby go obejrzec (lub jak ktos woli ogladac)

ocenił(a) film na 4

Mam wrażenie, że nie rozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć, co próbuję powiedzieć. A co jest dość oczywiste. gdyby kino miało technologiczne możliwości obrazowania świata w sposób kolorowy i foniczny 80, 90, 100 lat temu, kina niemego po prostu by nie było. Do tego zmierzał mój wywód, myślałem, że to jasne, ale cóż. To, że daje się jakieś alibi filmowi, to jeszcze mało - konteksty, nawiązania, super. Można zrobić film z samych cytatów - i co z tego? Chciałbym, żeby niemota tego filmu była po coś, a nie jest. Oczywiście pisałeś o nostalgii jako paliwie, jeno innymi słowami - przeczytaj uważnie swój post.
Zjawisko grafomanii kinowej i literackiej jest odmienne formalnie, ale tożsame co do genezy. genezą nieumiejętności pisania jest brak świadomości, co chce się zrobić (uwierz mi na słowo, siedzę w tej działce od 20 lat)
jeżeli "Artysta" powstał tylko po to, by go obejrzeć, to, moim zdaniem, lepiej żeby nie powstawał. Gdybym miał zdolność antycypowania biegu rzeczy, nie obejrzałbym go. Nie, "Artysta" nie spełnia moich wymogów racjonalności kreacyjnej, chyba, że będziemy traktować kino (sztukę) jako towar, który ma się dobrze sprzedać - wtedy tak, wówczas widzę sens zaistnienia "Artysty". sam fakt zaistnienia Artysty w takiej formie ma być dowodem racjonalności twórczej kreacji? Czysty absurd.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Ale czy film Holland bardziej zasłużył na Oskara? Czy to również nie "wydmuszka" ? Albo po prostu średni film?

ocenił(a) film na 4
jasiu15

Na razie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo filmu nie widziałem. Odniosłem się tylko do wypowiedzi Holland. Na pewno temat, jaki podejmuje nasza reżyserka jest ważny, ale - wiemy to z doświadczenia filmowego - każdy temat można "zarżnąć" kiepskim wykonaniem.

jos_fw

film w ciemnosci przebija artyste

ocenił(a) film na 4
Amiga1240

Mam taką nadzieję. gdyby nie przebijał, byłby marnym kinem

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Też nie widziałem filmu Holland, ale taka wypowiedź jest żałosna. Przemawia przez nią frustracja chyba. Może chce przed śmiercią dostać Oscara, pomyślała sobie "jebnę film o Wojnie, o Holocauście, oni to lubią". I ta głupia c**a nie może uwierzyć, że taka "wydmuszka" wygrała :P tak poza tym, to sprzeciwiam się przeciwstawianiu sobie tak różnych filmów. No i temat, czy "ważność" mało mnie interesują, film ma być przede wszystkim dobry, cokolwiek to znaczy.

ocenił(a) film na 8
jasiu15

przeczytaj raz jeszcze to co napisałeś! Nieoglądałes a odbierasz prawo do oceny osobie która oglądała ,i mówi to "wydmuszka"..Pani Holland ma większe prawo tak powiedzieć niż ty pisać ze to nieprawda!

ocenił(a) film na 7
dyskretny

Nie o to chodzi czy oglądałem. Moja wypowiedź jest pełnoprawną wypowiedzią i wcale w niej nie sugeruję, że oglądałem "W ciemności". Chodzi mi o to, że Holland myśli, że jej film jest lepszy, bo jest o wojnie. A czy mi się bardziej spodoba? Zobaczę wkrótce.

ocenił(a) film na 8
jasiu15

ok:)

jos_fw

film dla hipsterów i tyle. zrobili niemy filmik i od razu posypały się nagrody. W epoce nawet nie zostałby zauważony.

lukarian1313

Dokładnie.

ocenił(a) film na 10
lukarian1313

Ciężko byłoby w epoce kina niemego zrobić film składający hołd tej epoce.

ocenił(a) film na 4
Sqrchybyk

a ja myślę - mimo Twej błyskotliwej uwagi - że lukarian dotyka tu czegoś istotnego. To polega na odkryciu przez Akademię nowego segmentu odbiorcy i rynku. Trochę jak ze steampunkiem - niemota jako odmienność. Inaczej niż Ty uważam "Artystę za film kiepski, ale w tej kiepskości, czyli de facto swojskości (mimo odmienności - paradoks, ale pozorny), jest taki jaki być powinien, czyli na miarę oscara. teraz akademicy mogą mówić - poszukujemy nowych (choć starych) trendów, ale zarazem za daleko nie szukają, bo film jest mimo swej niemocy dźwiękowej zwykłym banalnym melodramatem. Nowe, ale stare.

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Może... Generalnie jak zauważali niektórzy krytycy na tegorocznej gali królowałą nostalgia, bo przeciez nostalgiczne są też "Hugo", "O północy w Paryżu" (choć ten film dość przekornie), a nawet w jakimś stopniu "Żelazna dama". Ja w "Artyście" widzę po prostu gigantyczny ładunek magii kina, od lat nie wyszedłem z kina z takim bananem na ryju. No ale nie każdy to oczywiście kupi.

Na marginesie: przypominam, że film ten dostał nie tylko Oscary, ale całe góry innych nagród, z BAFTAmi i Cezarami na czele. I zapewne to jeszcze nie koniec... Jak już narzekasz, to nie tylko na Akademię.

jos_fw

Ja nie rozumiem jednego. Jak do jasnej ciasnej w XXI wieku, w epoce cyfrazacji, efektów 3D czy 5D, z filmami w jakościach HD i najlepszych jakościach przestrzennego dźwięku, film niemy zyskał taką sławę i zebrał aż tyle oscarów? Nie to, abym miała coś przeciw filmom niemym czy filmom czytanym. Ale to nie ten czas, nie ta epoka. Myślałam, że te czasy odeszły.

ocenił(a) film na 10
Morgana_Le_Fay

Właśnie dlatego, że te czasy odeszły ;-)

Sqrchybyk

Chyba jednak nie całkiem, skoro tyle oscarów zebrał film niemy. I to mnie troszeczkę przeraża. Bo mam wrażenie, że się cofamy.

ocenił(a) film na 10
Morgana_Le_Fay

Dzięki temu że nikt już dziś takich filmów nie robi film ten jest aż tak czarujący. I jakie tam "cofamy"? Jeden filmik wiosny nie czyni.

Sqrchybyk

W życiu widziałam jeden film niemy, ale tylko dlatego, że postawiłam sobie za cel, obejrzeć tyle filmów jakich powstało z mej...ulubionej historii ile to możliwe. Ale to był film z 1925 roku a nie z 2011 czy 2012. Skoro jeden zrobił furorę, kto wie, czy inni nie pójdą jego śladem?

ocenił(a) film na 10
Morgana_Le_Fay

Jakoś wątpię, no ale zobaczymy.

Morgana_Le_Fay

Spokojnie. Nawet jak kolejne ttakie filmy będą powstawać, żaden nie zostanie już nagrodzony oskarami. Ten został bo jest pierwszym i może jedynym takim filmem XXI wieku. Jednorazowy wybryk Akademii.

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Według mnie Holland powinna zająć się swoimi filmami, a nie zazdrośnie krytykować drugie. To, że sama nigdy nie dostała Oscara i teraz za "W ciemności", które nie jest dobrym filmem, nie powinna krytykować inne, które go dostały. Zresztą co tam Oscary? To gust członków akademii i im film się bardzo podobał, tak samo jak mi. "Artysta" jest wspaniałym, odprężającym filmem wprost wyjętym z epoki kina niemego i dlatego jest "wybitny". Bo być "wybitnym" wcale nie oznacza być dramatem poruszającym największe ludzkie problemy. Widzowie idąc do kina pragną się odprężyć, zapomnieć o problemach, których i tak mają wiele. I "Artysta" z pewnością pomaga się odprężyć.

ocenił(a) film na 4
Karola_32

hm, chcesz się odprężyć, to wypij piwo. Jeśli własność odprężająca ma decydować o rozdawnictwie oscarów, to ja dziękuję, postoję

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones