nudny; Lloyd Bridges nadaje się do ról pociesznych dziadków, a nie komandosów. Ale żonę miał w filmie atrakcyjną, tyle że myślałem, że to jego córka.
Niestety, ale aktorstwo Bridgesa (przynajmniej w tym obrazie) jest trochę drewniane. Niby jest Walter Gottel czy Denham, a więc kultowe twarze kina wojenno - sensacyjnego tamtych czasów. Jest i fajny pomysł na scenariusz, ale generalnie wyszło jakoś przeciętnie. Niewykorzystana szansa na ciekawy film.
Major James Wilson, entuzjasta powołanej do życia formacji komandosów, zabiega o
przyznanie grupie szkolonych przez siebie ludzi nowego zadania. Przychodzi mu to z
trudnością, bowiem akcja, którą dowodził poprzednio nie przyniosła spodziewanych efektów,
co budzi sceptycyzm połączonego dowództwa aliantów. Bardziej...