Dokładnie tak samo odebrałem ten film animowany. Pixar (z resztą Dreamworks też) już od dawna robi niestrawną papkę, która pop prostu wygląda trochę inaczej przy każdej kolejnej produkcji. Płytkie, familijne filmiki odbite od sztancy z banalnym, wręcz absurdalnym przesłaniem. I prawie w każdej produkcji obu tych wytwórni, ta sama kreska, mimika itp. Aż rzygać się chce. Nie umieją wymyślić czegoś nowego, albo zrobić jakiś film dla dorosłych? Jak zwykle zawsze się pewnie rozchodzi i forsę. Kiedyś ich podziwiałem i czekałem z niecierpliwością na nową animację, a teraz nie dobrze mi się robi jak oglądam ich twory, nad którymi mainstream pieje z zachwytu.

Niestety jest to podobny przypadek jak z Transformers. Niby tyle głosów jest, jakie to idiotyczne produkcje, ale wciąż wychodzą nowe części i wciąż przynoszą furmankę złota. Jest popyt więc jest podaż. Po co ślęczeć nad ciekawą, wciągającą fabułą skoro można wincyj CGI posadzic i tępy naród to kupi...?

Niestety, smutna prawda obecnych czasów. Po za tym ludzi jest coraz więcej, są coraz bardziej zamożni (więc jest kogo doić), mainstream wymagania ma niewielkie lub wręcz niskie, lubi powtarzalność, rozrywka kojarzona jest z bzdurnymi blockbusterami, na których myśleć nie wolno, to trzeba im dostarczyć odpowiednich produkcji, których łakną. A potem ludzie sypią dziesiątkami (po przeważnie tak Ci ludzi oceniają, podoba się:10, nie podoba:1) na przeciętne, czy wręcz mierne produkcje. Nóż mi się w kieszeni otwiera jak pieją z zachwytu na przesłaniem i ponadczasowością obecnych amerykańskich, kinowych animacji. Jakie to mądre, jakie to genialne, jaka wspaniała animacja. Żyg....

zgadzam si,e w 100% srary a ten złoty zamochodzik xD MISTRZOSTWO !!! JA DAŁEM 5 OSOBSICIE ;)

Uważam, że twórcy jednocześnie chcieli jeszcze pociągnąć serię do przodu, a z drugiej strony zdali sobie sprawę jaką klapę zrobili kręcąc beznadziejną drugą część. Musieli jakoś naprawić wizerunek Carsów i nawrzucali pełno przesłodzonych, typowo Disneyowskich smaczków do filmu. Jako dzieciak, chyba nigdy bym nie grzebał, aż tak głęboko w sensie jaki chciała przekazać produkcja. Może u nas w Polsce jest inna jeszcze mentalność, natomiast w Ameryce obecnie jest kult kariery, feministek, ciężkiej pracy, gonieniem za marzeniami, pomimo brutalnej rzeczywistości. Zaraz po seansie od razu stwierdziłem, że skoro Cruz Ramirez wygrała wyścig i pokazała chłopom, że baba też może coś osiągnąć - to już niezłe jaja się dzieją w studiu Disneya. Mimo to produkcja zachowała klimat jedynki, pokazała upadek głównego bohatera i że jego ego może sobie wsadzić, skoro stoi w miejscu a technologia idzie do przodu. Wspomnienie Wójta i powrót do korzeni jego sukcesu i poznanie skrywanej przez jego miłości do talentu Zygzaka, również wiele dała plusów do ostatecznej, mojej oceny.