też się nad tym zastanawiałem i po prostu obstawiam że jak już mieli swoją córkę to się nie mieszali do walki po prostu albo opatrywali rannych

Musiałbym to jeszcze raz obejrzeć ale wydaje mi się, że te plemię zielonych straciło się z akcji jeszcze prędzej niż ich córka.

Poptwierdzam kolege oziego. Wódz zielonych zniknął z pola walki jak jego córka jeszcze była więziona na statku. Troche głupio że o niej zapomniał xD

Może jej nie kochał i czmychnął czym dalej od wojennej zawieruchy ?

też się nad tym zastanawiałam skąd zieloni mają wiedzieć, że ich princessa już nie jest na statku? Przez ostatnią godzinę albo się chowała albo siedziała przy ciele dobrego brata. Można sobie dopowiedzieć, że dobijali ludzkich uciekinierów, ale to też jest bardzo naciągane

A Tsireya kończy z tym całym Lo’akiem? Czy nici z nowego romansu? :)

Co Ty się zastanawiasz nad tym? Ten film to niestety slabizna, James zwyczajnie przecholował. Co z tego że wizualnie TK cudo skro treściowo przypomina filmy tv dla młodzieży z lat 80-tych XX wieku. Jezu, tego na serio nie dało się oglądać, klisze potworne. Potem przyroda, dobra, ale to też fabularnie nie urywało głowy. No i finałowa bitwa. Dla mnie dużo gorszą niż ta z pierwszej odsłony. Jedyny plus to postać Neytiri i jej zabójczy szał, to było świetne.

Zdecydowanie sie zgadzam, glowna bohaterka i jej dzikosc byla tym co mnie mocno wciagnelo. Gra aktorska najlepsza

Tak, i gdyby Cameron postawił na tego typu klimat jak ten w wykonaniu Neytiri, wyszłoby przecudne kino. Niestety jak zawsze jeśli chodzi o kino Made In USA [no, prawie zawsze], zwyciężyło pragnienie pieniążków i zamiast Avatara mamy "Jezioro marzeń w kosmosie". Nie będę miał tego filmu w swojej kolekcji. James Cameron okazał się [trochę] Januszem.

Niestety sie zgadzam.

To wtedy ten klimat w wykonaniu Neytiri ciągnięty przez cały film stałby się nudny i nie miał takiego efektu jak w tym przypadku.

Wróg został pokonany morze płoneło może temu

No właśnie nie. Wodza już nigdzie nie było jak jego córka jeszcze była więziona na statku. Ot tak sobie zapomniał o córce i wrócił do wioski

Bo to zła córka była

Myślę że takich dziur scenariuszowych można znaleźć więcej, to nie jest zbyt mocna strona tego filmu.

No nie ma dziur właśnie, przykro mi.

Jake im kazał się nie wtrącać i zawrócić - sprawa osobista, to raz a dwa...pisałem gdzieś już to...nie chcę mi się drugi raz.

...i oni posłuchali Jake'a i zostawili swoją córkę w środku bitwy. Legancko...

Odbijał swoje dzieci więc wódz zaufał Jakowi, że odbije też jego córkę. Zresztą, to i tak za chwilę nie miało znaczenia bo słup ognia i dymu odciął wszystkich. Tylko nie pisz proszę, że mogli zanurkować itp. Rasa wody nie walczyła z ludźmi wcześniej a wiadomo, że każdy boi się tego czego nie zna najbardziej. Nie rozumieli jak woda może się palić, dym podrażniał ich zmysły itp. bardzo to musiało ich zniechęcić - zapewne się wycofali. Dodatkowo statek zatonął więc mieli prawo uznać, że wszyscy zginęli. Naprawdę tak wam przeszkadza końcówka? Dla mnie to wszystko było oczywiste. Czy aby nie jest to szukanie czegoś na siłę? Może jest wycięta scena na ten temat. Dowiemy się więcej jak wyjdzie na nośniku.

I_AM_LEGEND to zdecyduj się, czy ufał Jake'wi, czy bał się, czy też uznał że jego córka już nie żyje. W każdym razie żaden z tych powodów nie przystoi wojowniczemu wodzowi. Dziura w scenariuszu ewidentna. Nie szukałem jej na siłę, już w trakcie filmu się nad tym zastanawiałem. I z tego co widzę, to nie tylko ja.