Pamiętam to jak dziś. Byłam na pierwszym roku studiów jak wybrałam się ze współlokatorką na ten film. Ja byłam zachwycona, może dlatego, że wiedziałam na jaki film się wybieram, bo Dzień Świra widziałam dziesiątki razy i uwielbiam. Ona wyszła z kina ze skwaszoną miną, zdziwiona że cokolwiek mi się w tym filmie podobało. Może to wynikało z faktu, że okazała się dość płytką osobą, taką która za Chiny by nie przyznała, że widzi w sobie choć odrobinę tej filmowej baby. Patrząc po sypiących się ocenach 1 i 10, to chyba jeden z takich filmów, które się kocha lub nienawidzi, albo po prostu trzeba do nich dojrzeć.

Muszę przypomnieć sobie ten film po latach i jestem bardzo ciekawa jakie wrażenie na mnie wywoła teraz.