PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629067}
5,7 11 179
ocen
5,7 10 1 11179
6,0 3
oceny krytyków
Bad Ass: Twardziel
powrót do forum filmu Bad Ass: Twardziel

Swego czas niemałą popularnością cieszył się na znanym wszech i wobec kanale internetowym filmik ukazujący dziarskiego starszego pana w akcji. Całe wydarzenie miało miejsce w Stanach Zjedoczonych, w miejskim autobusie. Po krótkiej pyskówce z czarnoskórym małolatem, w wyniku której ten ostatni sprowokował uderzeniem dziadka do reakcji, bohater całego zajścia spuścił niedoszłemu gangsterowi manto jakiego młodziak nigdy wcześniej nie doświadczył. Rosnąca popularność filmiku popchnęła producentów filmowych do podjęcia ryzykownej decyzji - w pogoni za pieniędzmi postanowili oprzeć scenariusz na wspomnianym wyżej incydencie, w roli tytułowego "Twardziela" obsadzając charakterystycznego Meksykańca, o twarzy wyrokowca (którym zresztą jest), z licznymi tatuażami na swym wciąż muskularnym i postawnym (wszak Danny Trejo ma już grubo ponad 6 dych na karku) ciele.

Wspomniane wyżej zajście jest zaledwie preludium do historii ukazanej w filmie "Bad Ass". Niejaki Frank Vega (Trejo), zaprawiony w boju weteran wojny w Wietnamie, postanawia wziąć krwawy odwet na bandytach, którzy zamordowali jego najbliższego (bo jedynego) przyjaciela. Chwilę przed zabójstwem główny bohater otrzymał od swego kompana przenośny dysk z tajemniczymi danymi. Jak miało się później okazać, owo malutkie urządzenie było powodem całego zajścia. Na pendrivie znajdowały się bowiem informacje mogące skompromitować wysoko postawione szychy, w tym samego Majora miasteczka, Williamsa (Ron Perlman). Vega wypowiada samotną krucjatę mającą na celu brutalną wendettę poza granicami prawa...

Danny Trejo, mimo (a może właśnie z powodu) charakterystycznego wyglądu a la "dożywocie bez wyroku", nie miał szczęścia do głównych ról w wysokobudżetowych produkcjach. Zazwyczaj postawnemu Meksykaninowi przypadały w udziale drobne epizody, nierzadko pozbawione jakichkolwiek linii dialogowych (w "Zabójczym układzie" od Johna Woo wypowiedział bodajże jedno zdanie). Role w "Małych agentach", obu częściach "Desperado" i serii "Od zmierzchu do świtu" również nie należały do szczególnych rarytasów (no, może z wyłączeniem tego drugiego przykładu). Wszystko do czasu. Upór reżysera Rodrigueza w zatrudnianiu Trejo w swoich produkcjach zaowocował wreszcie obrazem, w którym główne skrzypce nareszcie grał właśnie wspomniany aktor. Wydana prawie 2 lata temu "Maczeta" miała tak samo mgliste początki jak "Bad Ass" (zaczęło się od fałszywego zwiastuna przed filmem "Grindhouse: Planet Terror"), niemniej okazała się być bodajże najlepszą produkcją z Trejo.

Niestety, w przypadku "Bad Assa" budzący trwogę swym zabójczm uśmiechem Meksykanin najwyraźniej zatracił dobrą passę. O ile w przypadku wspomnianej "Maczety" kicz był zamierzony, do tego podany w typowy dla Rodrigueza sposób (zjazd na jelitach denata, motywy kościelne, zabójcze zakonnice + Seagal w roli narkotykowego bossa i De Niro jako skorumpowany polityk), tak w "Twardzielu", wyreżyserowanym przez kompletnego anonima Craiga Mossa (jedna z trzech pozycji w jego dorobku to film poniżej poziomu morza), cuchnie na kilometr nieudolnym pastiszem. Granica między potraktowaniem tematu "na serio" a z przymrużeniem oka jest zbyt wątła. Cała konwencja wygląda raczej jak wymuszona niskim nakładem pieniężnym przeznaczonym na produkcję niźli samym założeniem. Załosne efekty specjalne (renderowane komputerowo przedmioty wyglądają jak spreparowane na mocno dopasionych komputerach "Amiga"), kiepski montaż i brak pomysłu na fabułę pogrążają najnowszą produkję z Trejo.

Skrypt został napisany tak, jakby scenarzyści postanowili koniecznie wpleść w historię Youtube'owy incydent z nadzieją w sercu iż "reszta sama się dopisze". No coż, dziwnym trafem tak się nie stało, w związku z czym ociekająca posoką krucjata Vegi jest nudna niczym krwiste flaki z olejem. Brak w "Bad Assie" charakterystycznej dla "Maczety" ironii, Frank nie rzuca kultowych one-linerów (chwytliwych jednolinijkowych tekstów), do tego niektóre sceny są na granicy dobrego smaku (vide "ręczna" mielonka).

Na pewno za porażkę "Bad Assa" winić nie można Trejo, który do roli pasował jak ulał. Broda przystrzyżona "na Saddama", czapka z daszkiem i spodnie "zalało mi piwnicę" rybaczki świetnie budują wizerunek głównego herosa. Cóż jednak z tego, skoro całość jest po prostu nudna, a potężny Meksykanin nie ma szans zabłysnąć w świetle reflektorów? Brak znanych nazwisk w obsadzie (Perlman pojawia się w dosłownie dwóch scenach) również nie pomaga pozbyć się wrażenia, iż widz obcuje z produktem trzeciej kategorii, wypuszczonym na fali popularności jednego fenomenu.

"Bad Ass" przypomina lekko równie kiczowatego i nadmiernie epatującego wyegzaltowaną przemocą "Punishera: Strefę wojny". W tamtym jednak przypadku komiksowe uniwersum, na którym oparty był film, lekko ratowało wspomniany obraz, do tego niektóre sekwencje akcji były zmontowane naprawdę nieźle. "Twardziel" zaś nie ma ani komiksowego rodowodu, ani dobrego montażu, ani nawet pomysłu na siebie.Otrzymaliśmy jedynie mdłą, krwawą papkę stanowiącą zaledwie marny ochłap i popłuczyny po "Maczecie" Rodrigueza. Nie polecam.

W telegraficznym skrócie: zaprzepaszczony potencjał Danny'ego Trejo jako głównego protagonisty; miast strawnie podanego kiczu, otrzymaliśmy powodujący odruchy wymiotne niskobudżetowy gniot klasy C; bez pomysłu, bez polotu, bez nadziei. Omijać.

Ocena: 4-/10

ocenił(a) film na 7
kulak4

Twoja ocena. Szanuję, ale mam inne zdanie. Mi się film podobał. Takie american story. Czuć klimat małomiasteczkowy USA. A Trejo świetny. W takich filmach ten gość nikogo nie gra. Jest sobą. Film celowo przejaskrawiony. Obecność You Tube'a ma swój sens. Widać, że ostatnio reżyserzy ostro wzięli się za problem kreowania rzeczywistości przez media internetowe. Większe nakłady finansowe nie miały by w tym filmie sensu. To nie superbohater, tylko zwykły przeciętniak, który staje się youtubowym hero, jakich dziś wiele. Ja osobiście mam już po dziurki w nosie filmów z szybkim montażem pełnym nic niedających super efektów, o których zapominam zaraz po obejrzeniu filmu.

A broda Saddama według mnie maskuje wiek Trejo. Szyja!!! Gość nie ma już ani formy, ani ciała. Włosy i broda farbowane. Już w "Maczecie" widać było jak graficy namęczyli się nad nim, żeby widz nie koncentrował się na zniszczonej facjacie. Teraz też unikano pewnych ujęć.
Dobrze się to oglądało. Ja nie miałem odruchów wymiotnych. Zgłodniałem w czasie filmu. To film z cyklu: wyluzuj, nie myśl zbyt mocno, tylko weź popcorn/paluszki i baw się dobrze przy lekkim kinie. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 4
karmo20

Jak to miło, że na FW są też ludzie myślący, szanujący cudzy gust, potrafiący uzasadnić swoją odmienną opinię sensownymi argumentami ;)
Zacznę od pupy strony, czyli od końca. To właśnie wyniszczona facjata Trejo stanowi jeden z jego znaków rozpoznawczych (czy on w ogóle kiedyś był młody XD ?), w "Maczecie" nikt nie starał się maskować sztuczkami graficznymi/montażowymi jego nieskazitelnej...ekhm...urody ;)
Przyznaję, iż "Bad Ass" mi po prostu nie podszedł - dla mnie jest ZBYT kiczowaty. Fakt, prowincjonalny klimat niemalże wsiurkiej części USA daje się odczuć, ale w mojej opinii to w żaden sposób nie ratuje filmu.
No i przyznasz chyba, że scena z "mielonką" była po prostu tandetna...?
Z tym "problemem kreowania rzeczywistości przez media internetowe" jako temacie poruszonym w "Bad Assie" to chyba lekko przesadziłeś - jak dla mnie twórcy w/w produkcji po prostu wyczuli pismo i mamonę nosem i postanowili zadziałać, ot co.
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 7
kulak4

:) ale na pewno wiesz dobrze, że teraz się w filmach obrabia prawie każdą klatkę? Nie chcę się z Tobą kłócić, ale moim zdaniem graficy pracowali nad jego buźką i nie tylko. Oczywiście przy tym nie chodziło im o uzyskanie efektu botoxu, ale nieważne. Jako taka ciekawostka, której pewnie nie znałeś pisząc potężny Meksykanin, powiem ci, że ów potężny..., to naprawdę niski (niecałe 170 cm wzrostu) niewiele wyróżniający się facet, żadnej (oprócz charakterystycznej twarzy po poważnej chorobie skóry)
..ach te efekty filmowe i zabiegi realizatorskie mogą ciachnąć każdego :P

///Scena z mielonką rzeczywiście nie pasowała do filmu. Absolutna racja. Chociaż tak się teraz zastanawiam, może sobie zamontuje taki młynek w zlewie ;)

ocenił(a) film na 4
karmo20

Oczywiście znałem prawdziwy wzrost Trejo (polecam sprawdzić stronkę celebheights, tam są podane w miarę prawdopodobne dane), niemniej właśnie o to chodzi, że w filmach jego aparycja budzi trwogę, poza tym nie znasz powiedzonka "mały, ale byk" XD ?

ocenił(a) film na 7
kulak4

tak hehehehehe ;) mały, ale byk. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 3
kulak4

Aż chce się to czytać. Mówię o waszej małej wymianie zdań. Czyż nie można by tak z każdym mającym odmienny gust popolemizować :) Co do zawartości waszych wpisów dotyczących opisywanego filmu, jednak stanę w szeregu za Tobą, gdyż wymieniłeś większość tego co chodziło mi po głowie w trakcie i już po seansie. Ja oceniłem ''Bad Ass' na 3/10 i tylko i wyłącznie z powodu uśmiania się momentami po pachy, a przecież jak wiadomo nie jest to komedią, a także z pomysł na pościg autobusami wykonany niestety w koszmarno tandetny sposób. Ktoś tu powinien wstydzić się za efekty. Cała reszta to tak jak piszesz ,kicz i infantylna tandeta.
pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones