Mógłby mi ktoś odpowiedzieć co prezentuje plakat (główny, ten z polskiej szkoły plakatu zdaje się)?
No to tak i tak niesmacznie. Żywiołowo, blisko życiowemu mułu. I zupełnie nie postmodernistycznie @by Krzysztof Zanussi.
Trochę niefajnie i nienaturalnie są tu skonstruowane postaci. Wszystko odbywa się w ramach porannych kąpieli, pogaduszek i przejawów hierarchii, nocnych popijaw, niejednego wybuchu agresji, ale wskutek zawikłanych w filozoficzną debatę protagonistów wszystko to nabiera cech pewnej sztuczności, tak jakby wszystko, ta cała scenografia była zbudowana z kartonu, jak i jednocześnie aspirująca do będącej do wykutej z marmuru. Czy tylko to, że główny bohater tej opowieści układa się w różnych pozycjach ze swoim aparatem w celu sfotografowania ptaków ma zbliżać wymowę tej opowieści bliżej natury czy raczej naturalności? Trochę mało. Przez to jest niezbornie - z kartonu od razu przeskok do marmuru. Pozdrawia Egon. :)
Zbyt wiele w tym profesorskiej amaniery - nie wiem może mi się wydaje - ale takiej jaką nosi reprezentuje jak w czapce błazna Zanusii. :)
Nie cierpię jakoś jego maniery ą ę ą ą i wypowiadania się wielce o woelkich sprawach. Ot choćby tu, w filmie "Barwy Ochronne" abo na przykład tu:
http://wpolityce.pl/kultura/241118-zanussi-podkresla-modny-obecnie-postmodernizm -kaze-zacierac-roznice-miedzy-dobrem-a-zlem
"Modny postmodernizm"? To jak powiedzieć modne, codzienne mycie zębów albo robienie kupy. Jest i już. Czy on jest "modny". Właśnie ludzie pokroju Zanussiego mogą Ci to wytłumaczyć. ;)
Ależ ja film oglądałem! I mogę się o nim wypowiedzieć jako o filmie nieco sztucznym, teatralnym; cały spór protagonistów sprawia wrażenie przeczytanego z kartki...
OK, więc nie cytuj wywiadu z Zanussim, który do "Barw..." ma się nijak.
Sztuczny jest świat przedstawiony w filmie, ludzkie zachowania, maski, formy - o tym jest właśnie film. Ta sztuczność jest zamierzona.
Czy "sztuczne" są dialogi? Nie sadzę - w ramach tej konstrukcji, którą widzimy w filmie, dialogi są adekwatne. Tam przecież toczy się spór o duszę młodego magistra.
A o duszę starego Doktora nie? Tam się w ogóle toczy taki bój oczywisty i po akademicku wyłożony, że aż nie mogę się zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że "ta sztuczność" była zamierzona. Nie ma jakiegoś zawijasa ten film, jakiegoś żartu z widza w nim nie ma; żartu, który by kazał mu jeszcze bardziej zawile myśleć o tym wszystkim. Wszystko jest wyłożone, wprost, akademicko i ze śmiertelną powagą. To mam do zarzucenia temu filmowi. :)
Szelestowski chyba już duszę ma zamkniętą w metalowej puszce na amen. To o duszę Kruszyńskiego chodzi.
Twoje pretensje do filmu są trochę dziwne, bo na podobnej zasadzie "akademickość" i "sztuczność" należałoby zarzucać choćby "Czarodziejskiej górze" Manna - i wszelkiej literaturze czy kinu robionemu "na poważnie", nie puszczającemu widzowi zabawnego oka.
Nota bene w filmie jest jednak sporo ironii (wiec też żartu), ale to nie komedia, więc kolejny zarzut wydaje się nietrafiony. To "kino moralnego niepokoju", coś w rodzaju moralitetu, ważny film o zakłamaniu życia w realnym socjalizmie.