A więc "jedynie" 7/10 (a i to chyba zawyżone). Liczyłem na coś bliżej 9, ale się zawiodłem.
Piękne kadry, kolory, dźwięk. Aktorzy jak najbardziej. Fabuła znośna. Ale wszystko to jakieś takie rozwleczone, bez tempa (tak, wiem, należy się delektować...). A zakończenie to jakieś totalnie nieporozumienie, do tego rozwleczone niemiłosiernie. Pomijam mniejsze, typowe wpadki. Albo nie, nie pominę:
Najlepszy detektyw na świecie podpina dowodowy pendrive do laptopa z internetem... brawo, geniuszu...
Scena ze spadochronem miała być epicka, a dostaliśmy marne CGI.
Eksplozja prosto w twarz, a buzia nadal gładka.
Ucieczka przed Pingwinem do samochodu tylko po to, żeby mógł się odbyć pościg... (świetnie zrobiony, to fakt).
I nikt, ale to absolutnie nikt i nigdy nie celuje w twarz/głowę strzelając do Batmana. Wszyscy walą w pancerz na klacie. Ale to już chyba taka konwencja/tradycja.
Ale film ładny. :-) Chociaż tyle.