O co chodziło z tymi przerwami trakcie seansu? Jak pierwszy raz zacząłem oglądać Ben Hura to przez pierwsze pięć minut widać wyłącznie plansze z napisem "uwertura" i w tle słychać muzykę. Potem przeczytałem co to znaczy to pojęcie, ale na początku seansu wydawało mi się, że odtwarzacz się zepsuł :P. Gdzieś w połowie filmu miała miejsce identyczna pauza, ale z napisem "przerwa". Może ktoś wyjaśnić jak to się ma do kontekstu? Wiem, że takie rozwiązania są typowe dla opery, ale dlaczego coś takiego ma miejsce w filmie?
Chyba, że w starym filmie kostiumowym. Wprawdzie "Ben Hura" nie mam na DVD ale za to posiadam "Dziesięcioro przykazań", "Króla i ja", "Samsona i Dalilę" czy "Przeminęło z wiatrem" i tam jest coś takiego. Nie wiem jak w innych filmach (np. "Cezar i Kleopatra" nie ma czegoś takiego) ale możliwe że te stare kostiumówki charakteryzują uwertury na początku, w połowie a czasem też na końcu. Gdy pierwszy raz spotkałem się z tym w filmie "Król i ja" też byłem zdziwiony.
Kiedyś, gdy te długie filmy puszczali w całości w kinie, robili takie przerwy, żeby ludzie mogli wyjść na papierosa albo do toalety. Mama mi opowiadała, że tak było jak była na seansie "Potopu" w kinie.
Podobno "Potop" w ogóle został podzielony na połowy, które były w innych dniach puszczane.
Nie wiem, może były i takie seanse i takie, trudno mi powiedzieć - znam to tylko z opowiadań