Okropnie uroczy! Muszę przyznać, że ogólnie nie cierpię sequeli, zwłaszcza disneyowskich, a ten film był cudowny! W niczym gorszy od swojego poprzednika, a nawet lepszy pod względem animacji - ale wiadomo, w końcu kilkanaście lat później zrobiono "Bernarda i Biankę w krainie kangurów". Powiem Wam, że takiego Disneya kocham bezgranicznie - uważam, że wówczas produkcje tej wytwórni były w najlepszej kondycji pod wieloma względami. W podobnych okresach powstawały dzieła typu "Król Lew", "Pocahontas", "Tarzan", "Dzwonnik z Notre Dame", itd..
Nawiązując do tytułu mojej recenzji, film był dla mnie bardzo uroczy, z uroczym humorem i uroczymi bohaterami. Najbardziej podobały mi się momenty, gdy Bernard usiłować oświadczyć się Biance - nie dość, że zestresowany, to wciąż coś mu krzyżowało plany. ;)