"Biały Król" to poruszający dystopijny dramat SF, ukazujący dojrzewanie i odkrywanie prawdy o świecie, w którym żyje nastoletni bohater filmu.
Został zrealizowany przy udziale filmowców z Wielkiej Brytanii, Węgier, Niemiec, Szwecji.
Bohaterem filmu jest Djata.
Ten zuchwały dwunastolatek żyje w kraju, którym rządzi bezwzględna wojskowa dyktatura, a społeczeństwo jest inwigilowane i całkowicie odizolowane od świata zewnętrznego.
Pewnego razu ojciec Djaty - Peter roztacza przed chłopcem opowieść o prawdziwym obliczu ich kraju, zwanego "Ojczyzną".
Rodzic wspomina także o ukrytym skarbie, którego strzeże jak oka w głowie pewien człowiek imieniem Pickaxe.
Wkrótce agenci tajnej policji aresztują ojca, oskarżając go zdradę narodową.
Teraz Djata zrobi wszystko, by ponownie go spotkać.
Teraz syn i matka będą zmuszeni przetrwać w świecie kłamstw i przemocy, który ich otoczy gdy spróbują dowiedzieć się, co się z nim stało.
Czy dziadek Djaty - uważany za bohatera narodowego - będzie w stanie przebić się przez zasłonę propagandy, która przeinacza wszystkie fakty? Czy walka z systemem jest naprawdę beznadziejna?
Debiutancki film małżeńskiego duetu (Alex Helfrecht i Jörg Tittel), został oparty na uznanej na całym świecie węgierskiej powieści autorstwa György'ego Dragomána.
W większości nakręcony na Węgrzech, "Biały Król" unika zwykłych noirowych pułapek filmów dystopijnych i umieszcza akcję w zalanej słońcem krainie, gdzie szeroko otwarta przestrzeń jest zestawiona z miażdżącym uciskiem reżimu, który rządzi wszystkim.
Jest to wyjątkowa, fascynująca estetyka.
Ocena na IMDB 6,4/10 , w innych serwisach i recenzjach osiąga również przedział 6-8/10.
https://www.imdb.com/title/tt4211312/ (okładki, zdjęcia)
Link do zwiastuna... https://www.youtube.com/watch?v=_Iycu6c23nY
Ale się wymęczyłem tym filmem od Ciebie, dodatkowo kobita mnie męczyła: a co to za film, ale jest głupi, czemu on taki jest, dlaczego ja go oglądam, ale o co w nim chodzi itp. itd. Masakra jakaś, z jednej strony film męczył, z drugiej ona - myślałem, że oszaleję...