Bez przesady z tymi zachwytami :) Zwykły dydaktyczny film przyrodniczy. Nie widzę w nim nic oryginalnego. Czytane opisy przyrodnicze, np. występujących w BPN gatunków roślin, zbiorowisk roślinnych, rodzajów źródeł i potoków, żyjących w tych potokach ryb itd. Dotyczy to też opisów etnograficznych (cerkiewki, zagroda bojkowska), geologicznych (rumowiska skalne, budowa geologiczna) i wielu innych. Ładne zdjęcia, zwłaszcza zwierząt (wilk, ryś, borsuk, wydra polująca na ryby, ptaki, owady), wszystko podzielone na cztery dni, czyli cztery trasy turystyczne po Parku, które przebywają z młodym przewodnikiem trzej młodzieńcy w wieku ok. 20 lat - sztucznie zainteresowani przyrodą, nie ma mowy o żadnej skazie na tym idyllicznym obrazku - żadnego piwa, przekleństwa, nawet dowcipu. Za nimi - jako duch chyba? - porusza się wyposażony w rosochaty kij i wojskowy plecaczek - Robert Więckiewicz. Uważam Więckiewicza za najlepszego polskiego współczesnego aktora, ale nie w tym filmie! To najsłabsza jego rola jaką znam :( Urywki literackich tekstów recytuje z jakąś nieprzyjemną dla ucha manierą.
To co jest piękne, to muzyka! Myślałam, że to oryginalne huculskie pieśni, a przeczytałam na końcu, że muzyka jest napisana specjalnie do tego filmu przez Wojciecha Zielińskiego. Cudo!
Zastanowię się, ale co mi przychodzi do głowy teraz - to "Wino truskawkowe" Dariusza Jabłońskiego wg Opowieści galicyjskich Andrzeja Stasiuka. To film fabularny (nie dokumentalny) i o Beskidzie Niskim (nie o Bieszczadach), ale REWELACJA!
Aha, dokumentalny - "Wypalony"!!! Też rewelacja i o samych Bieszczadach, ich sercu. Nie może być już bardziej bieszczadzkiego filmu :)
Jest cała seria filmów zrobionych na zlecenie Parku (jak ten), jakiejś gminy, biblioteki itp. Wszystkie są podobne: dydaktyczno-przyrodnicze czy edukacyjne. Nie mają chyba ambicji artystycznych, ale miewają piękne zdjęcia i piękną muzykę. Oto tytuły podobnych filmów o Bieszczadach: Bieszczady z siodła, Borsucza rodzina, Bieszczadzka kolejka leśna - podróż sentymentalna, Leśny przewodnik po Bieszczadach, Bieszczadzkie torfowiska, B. wilki, B. żubry, Marcowe spotkanie ze żbikiem.
Poza tym są filmy fabularne o Bieszczadach, dwa bardzo stare i bardzo je lubię:
Rancho Texas (58) i Wilcze echa (68) – to westerny, ten nowszy dobry, a starszy – to sentyment do Tworylnego, baru Szept..., no i Wanda Koczeska nago :)
Jest bardzo dobry film o budowie zapory w Solinie - Chudy i inni (66) wg scenariusza Wiesława Dymnego, z muzyką Wojciecha Kilara, reż. Henryk Kluba, z bardzo dobrymi rolami (Pieczka, Gołas, Dymny i in.)
Są filmy bieszczadzkie wg scenariuszy Jerzego Janickiego (tego od tv Domu), który mieszkał od lat 80-tych w Bieszczadach: Milion za Laurę (71), Kino objazdowe (86), Wolna sobota (77), Hasło (76), Wesołych Świąt (77) – bardzo dobra komedia.
Jest świetny film wg niedobrej książki Gerharda „Łuny w Bieszczadach” - Ogniomistrz Kaleń (61) Petelskich – o wojnie domowej w B. w latach powojennych, gdy tam wojna jeszcze trwała…
…i inny film Petelskich, jeden z najlepszych filmów, jakie w życiu widziałam: Baza ludzi umarłych (58). Jest to NAJLEPSZY FILM O BIESZCZADACH. Scenariusz Marka Hłaski (wycofał nazwisko w odpowiedzi na dopisane zakończenie), akcja przeniesiona z Sudetów w Bieszczady). Cudowne role Niemczyka, Karewicza, Łomnickiego, Fogla i in. Film nazywany polską „Ceną strachu”.
Miłego oglądania i mocnych wrażeń! :)
Dzięki, dzięki, dzięki! Tyle dobrych filmów, a tu sesja w oczy zagląda. Swoją drogą ciekaw jestem czy odnajdę takie perełki w odmętach internetu.