Po-ra-ża-ją-ce kino. Przede wszystkim dlatego, że Anderson posłużył się tutaj prostą, aczkolwiek efektowną sztuczką. Pierwszą część obrazu ukazał w formie niezobowiązującej komedii obyczajowej, by w drugiej wrzucić widza w bardzo nieprzyjemne rejony opisywanej przez siebie grupy ludzi. W efekcie oglądamy przez przeszło dwie godziny pasjonujące studium osób, które profanują zarówno swe ciało, jak i psychikę, gdyż skutecznie im wmówiono, że to wszystko dla sztuki. Anderson ukazał świat porno-biznesu bez większych niedomówień i zupełnie na serio, ale też nie zapomniał o pierwiastku zwykłego zrozumienia dla ludzkiej słabości, przez co film jest jeszcze bardziej przekonujący. Film doskonały, a jak na hollywoodzkie standardy, wręcz genialny.