Eastwood i Locke i poza planem grali całkiem "zgrany" duet, czyżby prywatnie ćwiczyli swoje role?!... Inna sprawa, że całe to "zgranie" odbywało się za plecami męża.

za plecami czyjego męża? Sondry? Jej mąż był gejem o czym jej powiedział przed ślubem. Poszli na układ, coś w rodzaju wolnego małżeństwa. Clint o tym wiedział, nawet kupił mu dom w West Hollywood, żeby tam zamieszkał i nie wchodził w drogę związkowi Clinta i Sondry, a jednocześnie miał gdzie grzmocić swoich "chłopaków".

Ej, no i to jest wywlekanie brudów. Poza planem różne się rzeczy dzieją, mówimy o filmie, a w filmie wyszło naprawdę dobrze.

w którym miejscu? To czy ktoś jest gejem i robi chłopców ani mnie ziębi ani grzeje - obojętne. Stwierdziłem fakt i nic poza tym, nie mówię i nie oceniam czy to dobre, złe czy super. Nie bierz tego do siebie od razu, geje są dla mnie tak samo jak hetero i okej. A w filmie jest jak mówisz - naprawdę dobrze i skończmy na tym, lubię Clinta bardzo, a w Sondrze mógłbym się zakochać.

W sumie potwierdza, że bezpruderyjność Clinta nie tylko w filmach jest, ale i w życiu. No i niech tak będzie. Chodziło mi tylko o to, że takie dyskusje niebezpiecznie często kończą się offtopikami na 50 postów z przaśnym poczuciem humoru.

Prawdę mówiąc nie przepadam za Locke, ale fakt, że w "Bronco Billy" była naprawdę dobra jako młoda jędza. :-)