film dla fanów jazz i fortepianu... muzyka i romans dla mnie trochę za mdłe...
Muzyka wspaniała, ale przecież rysunki też świetne: konsekwentna, prosta i bardzo trafiona w kontekście opowieści estetyka. Romans romansem -- nie był najgorszy, a w końcu do tego typu obrazu zupełnie zbyteczne byłoby jakieś większe skomplikowanie fabuły czy psychologiczne pogłębienie: wtedy lepiej sprawdziłaby się konwencja zwykłego filmu aktorskiego z prawdziwymi twarzami ludzkimi, itp.
No tak, masz trochę racji. Jednak to było zbyt powierzchowne i przewidywalne. Troszkę takie kino "tanich wzruszeń".