(...) Scenariusz Joela Soissona („Cam2Cam”) jest zdawkowy i nie wyczerpuje tematu matczynych trudów, pomimo towarzyszącej mu egzotyki. Wywlekając z szafy szkielety, jakie od lat męczą zarówno Ruth, jak i Aarona, można by wykrzesać z „Runaway” znaczne więcej. Oczom Soissona musiała ta sposobność umknąć. Film posiada mniej „letni” klimat niż inne odsłony serii, jego kolorystyka bywa bardzo jesienna; niestety, to tylko ornament estetyczny. Czarne chmury, które zawisły nad Oklahomą, bardziej straszą bohaterów przed ulewą niż cisną w nich piorunami. A szkoda: warto było podlać pola kukurydzy i wreszcie zapewnić im trochę urodzaju.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath