PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=123383}

Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

The Curious Case of Benjamin Button
7,7 510 423
oceny
7,7 10 1 510423
6,3 43
oceny krytyków
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
powrót do forum filmu Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Kiedyś nie rozumiałem dlaczego wielcy mistrzowie kina mówili, że reżyseria to sztuka rezygnacji. Teraz wiem, że mieli na myśli kino nie znające barier, ograniczeń finansowych, kino gdzie można wszystko. A przecież to artyści, jak mogli mówić coś takiego? Dziwne? Dla mnie było dopóki nie zobaczyłem filmów np. Petera Jacksona, który dysponując setkami milionów dolarów mógł zrobić absolutnie wszystko - w "King Kongu" staczały się z wysokości gigantyczne diplodoki, ogromna dżungla wyrenderowana została w dużej części komputerowo a z tytułową wielką małpą Jackson mógł zrobić co chce. A mimo to wyszedł rozwleczony i wielki jak ego reżysera, nudny, kompletnie nie wciągający suchar. A przecież to King Kong, proste kino rozrywkowe - jak z tak ogromnym budżetem można zrobić nieudany film? Przecież to niemożliwe...

Po obejrzeniu "Ciekawego przypadku" zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie o to chodzi, żeby reżyser NIE MÓGŁ nakręcić wszystkiego co chce, ani tak, jak chce. Tylko o to, żeby napotykał na opór - nie ważne czy finansowy czy twórczy - bo wtedy będzie kombinować, myśleć kilka razy, zanim coś wstawi do filmu. Jeśli mam rację, to największym problemem amerykańskiego kina jest brak umiaru i nieskończone środki, a np. naszego jest niemoc finansowa w próbie naśladowania amerykańskich wysokobudżetowych produkcji - bo niestety tego oczekuje współczesny widz wybierający się do multipleksu. Mógłbym podać wiele przykładów, gdzie ten punkt widzenia byłby błędny - przecież najwięksi i najbardziej odważni twórcy kina właśnie dlatego milczą, ponieważ nie mają za co kręcić swoich wizji. A są to wizje bardzo kosztowne, wspomnę np. King Shot Alejandro Jodorowskiego, który prawdopodobnie nigdy nie powstanie. Pozostawiam więc tą myśl do refleksji dla zainteresowanych.

David Fincher bardzo chciał zrobić film wielki. Dostał prawie dwieście milionów dolarów, zatrudnił najlepszych wizażystów i ekspertów od efektów specjalnych, zdjęcia trwały prawie osiem miesięcy a sam Fincher postanowić zrzucić z siebie ciężar "najciekawszego" i "najbardziej nowatorskiego" jakim okrzyknęli go amerykańscy krytycy na rzecz mainstreamu z kategoria wiekową "13". Wszystko było dopięte na ostatni guzik, scenariusz na podstawie noweli F. Scotta Fitzgeralda musiał brzmieć dobrze, zważywszy, że historie tą chcieli wcześniej przenieść na duży ekran Howard, Jonze oraz Spielberg.

Co nie zagrało? To, że w "Ciekawym przypadku..." nieciekawe jest wszystko. A najmniej ciekawy jest tytułowy bohater... w pewnym momencie nawet zastanawiałem się, czy Fincher nie chciał uczynić najciekawszymi pobocznych bohaterów - prawdziwego ojca Buttona, przybraną matkę, kapitana który dał pierwszą pracę, niezadowolona ze swojego zycia Panią Elizabeth Abbott (najlepsza w tym filmie Tilda Swinton), czy wieczną kochankę z wiecznie skomplikowanymi losami - Daisy w którą wcieliła się Cate Blanchett. Brada Pitta w tym filmie nie było. On po prostu przemieszczał się z miejsca na miejsce. Sam nieciekawy był w ogóle, a przecież to jego oglądamy przez prawie trzy godziny, jego, mimo że bardziej bezpłciowego bohatera stworzyć się już nie dało. On po prostu młodniał, to wszystko, co miało nas w nim ciekawić. Może po prostu tylko tyle był w stanie zaoferować nam reżyser? Może chciał coś innego?

Przecież ten film miał tyle potencjału co Forrest Gump (ten sam scenarzysta!), tylko, że ten hicior dla ambitnych i nieambitnych (w przypadku tego filmu nie ma to żadnego znaczenia, to unikalny przypadek filmu dla wszystkich) był przede wszystkim genialnie nakręcony. Bohater był wyrazisty, fabuła, gdzie mieszały się tragiczne losy ludzi oraz kawał zawiłej historii ameryki oglądało się z zapartym tchem, ten film uczył, śmieszył i przerażał. I właśnie po obejrzeniu Ciekawego przypadku uświadomiłem sobie, jak dobry film nakręcił Zemeckis - Fincher niby chciał pokazać trochę historii, niby chciał przedstawić postawy ludzi skrajnie odmiennych, ale nie potrafił tego nakręcić. Zabrakło tu dynamiki, konsekwencji (jak pokazać historię to konkretniej, odważniej, ciekawiej!). Zamiast tego film wypchany jest dziesiątkami niepotrzebnych scen, jest bez wyrazu, bez pazura, a technologiczne niuanse starają się ukryć niemoc twórczą, to, że ten film jest po prostu słaby. I co z tego, że Brad Pitt zmienia się jak prawdopodobnie żaden inny aktor, kiedykolwiek w filmie. Mnie takie gadżety już nie bawią, choć z pewnością był to jeden z głównych powodów dla którego fanki Brada wybrały się do kina. No ale nie to były ambicje reżysera, choć sam już nie wiem co próbował udowodnić tym filmem. Naprawdę poważnie zastanawiam się, czy w ogóle ten obraz miał jakikolwiek cel, niż podniesienie poprzeczki w dziedzinie charakteryzacji i efektów specjalnych. Jeśli tak, to Fincher nie nakręcił "Ciekawego przypadku" do końca, tylko zmontował sceny odkładając na bok wszystko co mogło być istotne, a nie potrafiąc zrezygnować z tego, co jest gwoździem do trumny dla tego filmu - całej masy nakręconego materiału, któremu nie przyświecało nic oprócz tego, żeby Brad Pitt wiarygodnie wyglądał jako młodniejący starzec. No i zabrakło tej wiarygodności dla całej reszty.

ocenił(a) film na 1
Zaratustra_2

Dokładnie mam takie samo odczucie. Porównywanie "Foresta" z "Ciekawym przypadkiem " to jak zestawienie "LOST" z "Modą na Sukces".

użytkownik usunięty
grattz

Tak to już chyba jest, że nie da się wszystkiego dopiąć na ostatni guzik. To jak z np. "Avatarem"- genialne efekty- denna, do bólu przewidywalna fabuła
Tu genialna charakteryzacja- fabuła również pozostawiająca wiele do życzenia, wiele wątków, scen niepotrzebnych

ocenił(a) film na 5
Zaratustra_2

Się dorzucę do krytyki.
Historii to Fincher chyba w ogóle nie próbował pokazać, bo jak można wierzyć, że próbował tak nieudolnie? Wielka depresja - nie zauważyłem, pobyt w hotelu w sowieckiej Rosji wyglądał jak pobyt w hotelu w Londynie, huragan Katrina pojawia się w na ekranie telewizora, ale po co tego już nie wiadomo, bo nie wpływa na niczyje losy. Button przechodzi przez czas i przestrzeń jak amerykański turysta, pieniądze ma i się o nie nie troszczy, nigdzie szczególnie nie zagrzewa miejsca.

Ale największy problem jest podstawowej natury - jeśli wprowadzamy element niesamowitości, to on musi być po coś. Stanowić sybol na przykład. A jeśli ma tylko wpływać na życie bohatera, to chociaż w sposób, który móglby nas jakoś obchodzić, o czymś nam mówić. Tymczasem w filmie gość zaczyna jako starzec, umiera jako niemowlę, w efekcie czego ma problemy w życiu miłosnym i nie jest zdolny opiekować się własnymi dziećmi. Nawet społeczeństwo niespecjalnie się go obawia. Przecież to jest kompletnie trywialne.

ocenił(a) film na 7
szczepanas

mi to "młodnienie" uświadomiło jak ludzkie życie sie zapętla. mam z tym do czynienia codziennie, a po obejrzeniu filmu widze dziecięcą radość w oczach staruszków wiążących buty, albo uczących się chodzić na nowo. " I tak wszyscy umrzemy w pieluchach" i tak jest... co mnie troche przeraża....

a co do Foresta - też mi przyszło to do głowy, ale i tak oba filmy są świetne, mnie łapią za serce ;)

ocenił(a) film na 5
sobereczka

No to mnie postraszyłaś. Wszyscy umrzemy w pieluchach? Ja wiem, że to właściwie metafora, ale i tak strasznie:)
Naprawdę film ci uświadomił tę prawdę, czy może zawsze to wiedziałaś?
Forest łapie mnie za serce jak najbardziej, a Button nie. Foresta rozumiałem w każdym momencie jego historii, jego motywację, czy cel, do jakiego dążył. Buttona rozumiałem, kiedy był zakochany (spotkał Kate Blanchet, każdy go zrozumie). Przez resztę filmu po prostu snuł się po świecie bez celu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Apogeum tego był opis życia po rozstaniu się Blanchet - podróżował po świecie, odwiedził indyjskich mędrców, ewidentnie z braku lepszego zajęcia. I co gorsza, nic z tego nie wynikło. Można wyrzucić połowę scen, przesłanie nic na tym nie ucierpi.

ocenił(a) film na 7
szczepanas

Przyznaje, że bardziej mi sie podobała postać Benjamina zanim przeczytałam komentarze... Jakby sie nad tym zastanowić, to rzeczywiście (prócz niesamowitej charakteryzacji) nic ciekawego i zapadającego w pamięć w nim nie ma... Ale i tak, właściwie nie wiem czemu, film napełnił mnie jakimiś dobrymi uczuciami. A najbardziej podoba mi sie Cate, rewelacja!

ocenił(a) film na 5
sobereczka

Skoro rzeczywiście film wzbudził w tobie pozytywne emocje, to znaczy, że jednak nie powstał niepotrzebnie. Jeśli tylko kogoś porusza...
A swoją drogą jestem zaskoczony, że Kate podobała ci się bardziej, niż Brad. Tzn. zupełnie cię rozumiem, mnie też bardziej podoba się Kate, ale jednak;)

ocenił(a) film na 8
Zaratustra_2

Po pierwsze - znakomita recenzja - szkoda, że nie zgłoszona jako recenzja i się marnuje jako komentarz. Zestawienie z Forrestem - bardzo celne.
Po drugie - to dziwne, ale mam z tym filmem kłopot. Bo na poziomie świadomym, w pełni się zgadzam z krytyką przedstawioną w tym wątku. Ale podświadomie jakoś tam ten film mnie poruszył mimo wszystko, podobnie jak Sobereczkę. I nie za bardzo wiem dlaczego... Może po prostu lubię filmy o miłości?

ocenił(a) film na 6
Zaratustra_2

Przede wszystkim dzięki za ciekawy post, który pomógł mi trochę poukładać moje odczucia dotyczące filmu. Mi się wydaje, że główny bohater celowo był mało charakterystyczny żeby zrobić miejsce postaciom drugoplanowym, to oni mieli być w filmie najważniejsi - szczególnie w kontekście "Katriny". Myślę, że to o co się tutaj Fincher potknął to właśnie potraktowanie filmu i historii Fitzgeralda trochę zadaniowo, zamiast skupić się na tym żeby ją wiarygodnie pokazać. Wynudziłem się na tym filmie niemiłosiernie, mam nadzieję, że następnym razem Fincher skupi się na przedstawieniu historii, a warstwę interpretacyjną zostawi krytykom.

ocenił(a) film na 4
alwaysbfrank

zgadzam się z autorem tematu, stara historia ubrana w nowe szaty w dodatku jak sam napisałeś, nie do końca ten przypadek taki ciekawy, choć Finchera bardzo lubię to 5 za charakteryzacje, efekty, baśniową oprawę, sympatie do Pitta i Finchera, no i w sumie jakoś ten czas bezstresowo leci ;)

ocenił(a) film na 8
Zaratustra_2

Odkopuję, bo szkoda, żeby się ta recenzja marnowała gdzieś w odmętach forum.

ocenił(a) film na 7
Marac

Teraz chyba najważniejsze w pozycjonowaniu tematów są łapki, więc apeluję do każdego, komu się post/recenzja/temat Zaratrusty_2 spodobał do lajkowania go.

ocenił(a) film na 8
luk11c4

Masz rację, no ale nie będę przecież zakładał multikont, żeby łapkować recenzję - nawet jeśli genialna. :) Łapkę od siebie oczywiście dałem.
Więc mogłem zrobić tylko tyle. Nowa odpowiedź w wątku przesuwa post na samą górę postów o tej samej ilości łapek. Jak widać udało jej się na razie załapać aż na stronę główną. Miejmy nadzieję, że teraz więcej osób załapkuje i już tu zostanie.

ocenił(a) film na 7
Marac

Napisałem przecież "więc apeluję do każdego", a odpowiedziałem konkretnie na twój post, żeby poprzeć twoją "akcję" :P Czyli jednak łapki mają decydujące znaczenie, ale teraz wiem jak dokładnie to działa.

Jak dla mnie bardzo rzeczowa recenzja tego filmu, a może nawet środowiska w niektórych przypadkach, więc być może jakiś wielki fan tego konkretnego filmu wreszcie ją przeczyta i spróbuje zrozumieć, dlaczego ktoś może go ocenić niżej niż 9, jak zagorzali fani :) Ale ocena poniżej 4 też jak dla mnie jest niesprawiedliwa, bo film summa summarum przyjemnie się ogląda, nie ma tragedii. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Zaratustra_2

Dziekuje za profesjonalna wypowiedz. Ostatnio dosyc nieczesto sie takie spotyka.
Ja rowniez mam dylemat. Obejrzalem dzis ten film po raz trzeci w swoim zyciu i po raz trzeci doglebnie mnie poruszyl i ogladalem go wstrzymujac oddech, a jednak gdy czytalem Twoja wypowiedz calkowicie sie z nia zgadzalem.
Widac uderza on w jakies podswiadome uczucia :) Mimo wszystko dzielo oceniam wysoko.

ocenił(a) film na 6
Zaratustra_2

Wszyscy macie rację. Film jest przeciętny, dla tych, którym niespecjalnie się podobał. Film jest świetny, dla tych, którym podobał się bardzo. Dobranoc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones