Komedia jakich naprawdę niewiele powstało w okresie międzywojennym . Zawsze będę pamiętał słynne " Gdybym ja miał cztery nogi " czy "Ja sam Ci mogę kochanka dać a teraz przestań bo ja chcę spać " . Dobry humor , tak w gagach jak i dialogach czy piosenkach . Naprawdę wszystkim miłośnikom starego kina gorąco polecam
Ten film jest o tyle wyjątkowy, że pojawiają się w nim sytuacje nie tylko zwariowane i niedorzeczne (bo to norma w przedwojniu), ale przykłady prawdziwego absurdalnego humoru (nieudane próby samobójcze barona, wędrówka przez świat detektywa - nawet jest animacja!); chwilami miałam wręcz odległe skojarzenia z Monty Pythonem. Fantastyczna rola Michała Znicza - tego śpiewającego dialogu z Gorczyńską też nigdy nie zapomnę :). Szkoda, że taśma jest dość zniszczona i dużo scen jest trochę poucinanych.
Pamiętam, że był to drugi film W Starym Kinie, który udało mi się obejrzeć (pierwszym był "Czy Lucyna to dziewczyna?") i po prostu z miejsca podbił moje serce. Michał Znicz stał się dla mnie po prostu doskonałym aktorem, a Kazimierz Krukowski zawsze dla mnie już będzie panem Lolo Carolescu :) Uwielbiam ten film, zwłaszcza scenę, jak Roman Tarski zawzięci broni portretu swojej żony przed komornikiem. Albo jak śpiewa słynną piosenkę "Cztery nogi" lub też scena, kiedy Roman, Walery i baron Lolo uciekają przed wkurzonym ojcem pokojówki Kazi, który bierze ich za adoratorów swej córki :)