Całkiem zgrabna komedia kryminalna. Humor najczęściej trzyma jako taki poziom, nie brakuje akcji i tylko muzyka rodem ze slapstickowej komedii nie przypadła mi kompletnie do gustu. Ale co tam, najważniejsza i tak jest Ursula Andress. Trzeba przyznać, że Di Leo umiejętnie wykorzystał potencjał, jaki dał udział szwajcarskiej sex bomby, chętnie prezentując ją w pełnej okazałości, co pozwala nacieszyć oczy. Dziewczyna Bonda w pełni panuje na ekranie, spychając pozostałych aktorów do ról co najwyżej drugoplanowych. I chyba tylko dla niej warto po tą pozycję sięgnąć.