Wiadomo że powodem były gaże dla aktorów nawet za krótki występ, lecz patrząc na spójność uniwersum trochę dziwne że żaden z Avengers nie uczestniczył w pogrzebie T'Challi. Zwłaszcza Zimowy Żołnierz który powinien mu wiele zawdzięczać.
Bucky'emu zalecono unikać Wakandy na jakiś czas a poza Stevem i Nat żaden z Avengersów nie był jakoś super blisko z T'Challą
U Starka na pogrzebie też były postacie niekoniecznie z nim blisko związane które łączyły jedynie dwie bitwy z Thanosem - czyli tyle samo co z T'Challą
W ogóle film trochę ignoruje istnienie calej masy innych postaci. Jak rozgryzają jak pokonać Namora to nikt nie mówi "Ej, a może zadzwonić po Hulka, Thora, albo po strażników galaktyki?"
Właśnie dlatego tworzenie tak ogromnego Uniwersum robi się mało logiczne, każdy film i serial teraz dodają kolejne silne postacie. W solowych filmach natomiast ciężko wytłumaczyć logicznie dlaczego nikt inny nie interweniował by powstrzymać kryzys (poza tytułowym bohaterem)
Ogólnie problemem jest skala zagrożeń. Bo jeśli bohater ma problemy które dotyczą głównie jego i wynikają z jego postawy, to nic dziwnego, że musi sam się tym zjaąć. Jednak w filamch MCU zazwyczaj zagrożenia są większej skali i pytanie "czemu nie zadzwolnili po innych bohaterów" jest zasadne.