Zwróciłam szczególnie uwagę na ostatni punkt. Film jest dobrze zrobiony, zdjęcia oddają klimat, ale treść przekazuje coś odmiennego - największa katastrofa atomowa, a wiele jej skutków to niby tylko mroczne teorie. Polska otrzymuje rocznie niewielką dawkę czarnobylskiego promieniowania, ale to mniej niż w jednym badaniu tomograficznym. Zresztą, pan chodził przez cały czas z licznikiem Geigera i rzeczywiście, mimo bliskości elektrowni, natężenie promieniowania nie było wszędzie jednakowo groźne. Ale to ciekawe zagadnienie i uważam, że twórcy filmu przywiązali do niego zbyt małą wagę.

Zatrzymałem film i cofnąłem bo myślałem że się przesłyszałem. "30 ofiar" pffff... Brzmi to jak chamska propaganda, tym bardziej dla kogoś kto oglądał inne filmy o tej tragedii. Może takie było ultimatum, skłamiesz jak pies to pozwolimy wejść do sterowni bloku numer 4 :)

E tam, ja obstawiam zwyczajną głupotę i brak przygotowania redaktorka. Ten tym (redaktorków) tak ma: to nie propagandzista, to taki lekkoduch, który wszystko bierze z marszu.

Więc to karygodny brak przygotowania. Tak jakby chłop dostał temat, o którym nie ma zielonego pojęcia i pojechał robić według scenariusza.

Jeśli już, to raczej pieniądze przepłynęły w drugą stronę. Tyle się pisze obecnie o korupcji na Ukrainie. Może redaktor Podemski jako jeden z niewielu nie miał problemów moralnych z "posmarowaniem" dojścia? Trudno oceniać z takiego filmidła, ale jest w nim wstawka gdzie redaktor mówi szeptem przy przebieraniu i podkreśla, że nie wie dlaczego mówi szeptem.

tak : 30 ofiar śmiertelnych , czyli takich których śmierć związana była BEZPOŚREDNIO z katastrofą ( obecni w miejscu w trakcie awarii lub podczas usuwania skutków) . Liczba ta nie obejmuje osób, które zmarły w późniejszym czasie. Nie ma bowiem twardych dowodów na to, że ich śmierć była skutkiem napromieniowania. tak więc nie karygodny brak przygotowania, tylko karygodny brak umiejetności słuchania ze zrozumieniem. Może proponuję na początek jakieś proste treści, typu :" pszczółka Maja" albo elementarz, a dopiero później o sięganie po tematykę bardziej zawiłą.

1) Jakie niby zabezpieczenie miało by być potrzebne? Jak się niczego nie rusza i nie podnosi pyłu, to tam można chodzić w zwyczajnym ubraniu jak lekarskim, tylko nie musi być sterylne.

2) Bo reaktor RBMK rzeczywiście był niestabilny przy pracy na małych mocach. Po angielsku to się nazywa https://en.wikipedia.org/wiki/RBMK#High_positive_void_coefficient . Bardzo mało ludzi wtedy wiedziało o tych problemach. W ZSRR wtedy o tym wiedzieli tylko naukowcy wojskowi, cywilna obsługa elektrowni nie miała o tym pojęcia. Instrukcje operatorskie skupiały się na szybkim przechodzeniu od stanu wyłączenia do stanu dużej mocy (i odwrotnie). To, że reaktor jest bardzo niestabilny przy pracy na małej mocy jest zupełnie nieoczywiste i wymaga głębokiej analizy.

3) Ja tam zwalam to na brak przygotowania redaktora Podemskiego. Wziął problem z marszu (cały czas miał zadyszkę), na chybcika. Wygląda na taką osobowość, co to nigdy nie przysiadła nad książkami, żeby coś zrozumieć.

Przyjżałem się uważniej polskiej Wikipedii i obecnie jest znośny artykuł po polsku na temat "High positive void coefficient":

https://pl.wikipedia.org/wiki/Współczynnik_reaktywności_przestrzeni_parowych
https://pl.wikipedia.org/wiki/RBMK#Bezpieczeństwo

Angielska Wikipedia jest w tych tematach dużo lepsza.

> Jak można wchodzić do szpitalnych piwnic bez zabezpieczenia?

Tego problemu już nie ma:
http://czarnobyl.pl/aktualnosci/piwnice-szpitala-w-prypeci-juz-nie-dla-zwiedzaja cych

To nie jest jedyne wejście.