Miasteczko jest miejscem starć czarnych i ku klux klanu, pod sądem rzucony zostaje koktajl mołotowa, snajper swobodnie strzela z dachu mimo kordonu wojskowego i równie swobodnie ucieka, adwokatowi płonie dom, ludzie są
zastraszani i bici, niektórzy z nich giną, a gdzieniegdzie rozrzuca się płonące krzyże, nikt nie zapewnia ochrony adwokatowi, którego próbowano niejednokrotnie zabić. Mimo tego wszystkiego sąd zdaje się mieć totalnie wybimbane na całą tę
sytuację, przecież takie wydarzenia to chleb powszedni rozpraw sądowych, śmieszyło mnie to bardzo :D Wisienka na torcie - mężczyźni porywający Sandrę Bullock pokazują jej swoje twarze, a potem zostawiają żywą w lesie, logiczne i
rozsądne.