Patetycznie-romantyczny, nierzeczywisty finał tego filmu psuje odbiór. Gdyby przyjąć hipotetycznie, że jakaś dziewczyna miałaby rzucić karierę, życie w luksusie i pięknie dla, no właśnie dla kogo? Dla nudnego kucharza, który w dodatku był ignorantem? Nie chodzi o pieniądze, lecz o osobowość, a raczej brak osobowości tego faceta. W normalnym świecie, my kobiety wybrałybyśmy Chanel, Prade, Louis Vuitton. Ja bym też wybrała. Z próżności, poczucia sztucznego piękna, egoizmu przede wszystkim. Co z tego? Jeśli jest się szczęśliwym reszta nie ma znaczenia.
Dlatego film, jak na lekki dramat z elementami komedii, choć bardzo udany, kończy się głupią lekcją moralności. Nie tędy droga.
Nie każdy wybrał by to samo. Wybór mnie nie dziwi, ale jest pokazany w sposób nieprzekonujący. Tak beztrosko i w jednej sekundzie podjęta decyzja, końcówka jest rzeczywiście nieprzekonująca.
Zgadzam się. W książce to jest lepiej przedstawione, bohaterka bije się tam z myślami, często ma ochotę odejsć. W filmie to jest pokazane jako spontaniczna decyzja, chwila i siup telefon do fontanny :D Chociaż z drugiej strony przeraża mnie, że ktoś może pojmować nazwy marek jako "szczęście". Co się będzie po latach wspominać, że się ma kolekcje butów i ciuchów sprzed lat ? Wolę być niemodny.
Daję 7/10 i to za rolę Streep.
"Chociaż z drugiej strony przeraża mnie, że ktoś może pojmować nazwy marek jako "szczęście".
Nie chodzi o marki. Marki są tylko symbolem blichtru, stylu życia, jaki odrzuciła bohaterka tego filmu. Bądźmy wobec siebie szczerzy: każdy marzy o przepychu, luksusie, sławie itd. Kto mówi, że taki nie jest kłamie. Żądza bogactwa jest bowiem nieodzownym elementem naszego charakteru. Z tego punktu widzenia zakończenie filmu wydaje się całkowicie infantylne.
Kim Ty jesteś, żeby móc z taką pewnością wypowiadać się o marzeniach i pragnieniach wszystkich ludzi? Czemu niby każdy ma chcieć luksusu i przepychu? A może niektórym właśnie pasuje spokojne życie na średnim poziomie zamożności?
Możesz się śmiało wypowiadać w swoim imieniu, ale robienie z wszystkich ludzi na świecie takich beznadziejnych materialistów rysuje strasznie pesymistyczną (jak dla mnie) wizję świata.
Parafrazując Dr Housa: "Wszyscy kłamią". To, że ktoś lubi pieprzyć o o braku podatności na pieniądze, że one nie wywierają wpływu na czyjeś szczęście, nie znaczy, że w głębi ducha w to wierzy. Bez pieniędzy można osiągnąć wyższy poziom radości i spokoju, ale tylko na krótką metę. Zawsze przychodzi moment, kiedy z każdego z nas wychodzi parszywy materialista. Taką mamy naturę.
Nic na to nie poradzę, że ta wizja jest pesymistyczna. Mnie też specjalnie nie cieszy, ale jestem realistką. Od tysięcy lat każdy orze jak może, byle mieć więcej. To napędza naszą cywilizację,popycha do wielkich rzeczy. Chciwość buduje imperia, banki, hotele, zapełnia sklepy spożywcze, projektuje życie milionów. Pogódź się z tym. ;)
Po prostu nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich. Wcale nie pragnę sławy,góry pieniędzy itd. Będę to miała-ok,ale ani do tego nie dążę,ani specjalnie nie chcę.Mnie starczyłoby spokojne życie na średnim poziomie.Choć przyznam Ci rację w tej kwestii,że to chciwość napędza cywilizację.
Tak nikogo nie obrazajac Louis Vuitton sie odmienia bo to imie i nazwisko.
Zakończenie okropne, a do Krytykanta: z miła chęcia porzucilabym tego przystojniaczka dla wszystkiego co ona dostala w Paryżu.
ja też uważam, że beznadziejne zakończenie ... takie romantyczne - masakra ... w normalnym życiu nikt by się tak nie zachował. a tu pod wpływem chwili telefon do fontanny :) mnie to jakoś nie przekonuje :P
Fakt, słabo wygląda argument, że Andrea porzuciła ten blichtr i robotę dla chłopaka. W książce rzuca pod wpływem stresu i irracjonalnych żądań Mirandy. W filmie krótko się zastanawia i to właściwie Miranda ją namawia do tej decyzji. W filmie Streep zagrała nie całkiem złą kobietę, w książce jest to zołza i wariatka kompletna.