Takie tam sympatyczne patrzydło. Akurat na oglądanie jednym okiem (można też dwoma). Kiedyś jak kręcono przeciętne komedyjki to miło było na nie popatrzeć. A teraz przy takich filmach mam ochotę sobie wsadzić widelec w oko...
acha, Roseanne to jest jednak beznadziejna w filmach fabularnych...