Tego pierwszego nie zauważyłem, może po głębszym i nieco 'na siłę' spojrzeniu można by wysnuć analogię z późniejszymi zawirowaniami z Trylogii Kolorów czy "Podwójnego życia Weroniki", za to tego drugiego pana - jak najbardziej! Widać, że Żuławskiemu spodobał się ten postmodernistyczny styl; podobnie zawrotne tempo, rozbuchaną stronę wizualną i miszmasz gatunkowy można obserwować w jego chyba najbardziej odmiennych od pozostałych filmach: w "Kobiecie publicznej" (1984) i "Narwanej miłości" (1985), później także (choć w nieco innym, bardziej teatralnym wydaniu) w "Moich nocach..." (1989). W wywiadach zachwycał się on zresztą "Betty Blue" Beineixa i porównywał główną rolę kobiecą z Valerie Kaprisky w "Kobiecie publicznej", więc panowie wspólny język na pewno mieli. Mnie, mimo wszystko, bardziej odpowiada jednak styl polskiego reżysera.