Niestety nie znalazłam filmu z polskimi napisami, nie rozumiałam wszystkich kwestii i dlatego nie za bardzo rozumiem zakończenie. Aż do samego końca myślałam, że Aaron popełnił samobójstwo, bo przecież gdy jest pokazany moment gdzie Christian rozmawia przez telefon z matką Aaron (ona ubrana na czarno, wygląda jakby wracała z pogrzebu) to ona mówi, że przez niego straciła swojego syna na zawsze. Chyba, że źle zrozumiałam i powiedziała coś innego?
Tak powiedziała, ale to było dwuznaczne - mogło chodzić (i jak widać chodziło) o stratę w innym sensie (Aaron zszedł na złą drogę, zmienił się).
taka miłość zdarza się tylko w filmach - niezależnie czy to związek homo czy heteroseksualny:) ale bardzo miło się to ogląda:)
Matka Aarona mówi coś w stylu (nie pamiętam dokładnie) "My son put razor to his wrists" czyli nie mówi dokładnie, ze podciął sobie żyły i umarł, ale ze w ogóle to zrobił. A my razem z Christianem przeczuwamy najgorsze ^^
A później to, ze straciła syna na zawsze, to bardziej metaforycznie: jej syn był przykładnym mormonem, po zakończeniu misji miał się ożenić, mieć dzieci, być dobrym wyznawcą swojej religii. Jako ze dla mormonów bycie gejem to straszny grzech, a Aaron nie tylko się tego nie wyrzekł, ale jeszcze odwrócił się od swojej rodziny i religii (którzy prawdę mówiąc pierwsi się od niego odwrócili) no to w pewnym sensie straciła go na zawsze, bo nigdy nie będzie takim synem, jakim ona by chciała żeby był.
film opowiada niesamowitą historię. Bardzo mi się spodobało to, że pokazany został także z takiej perspektywy religijnej. Scena na lotnisku gdy Christian mówi o cudzie była przepiękna i mogłabym ją oglądać setki razy. Miło oglądało się także jego przemianę, pod wpływem Aarona i tego mężczyzny, któremu pomagał. Szkoda tylko że film kończy się tak szybko, chciałabym wiedzieć co było dalej. :)