PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=782237}

Dom, który zbudował Jack

The House That Jack Built
6,6 28 576
ocen
6,6 10 1 28576
6,2 41
ocen krytyków
Dom, który zbudował Jack
powrót do forum filmu Dom, który zbudował Jack

Przez długi czas miałam nadzieję, że to będzie kolejny wspaniały film spod ręki von Triera, ale niestety potem napłynęły recenzje osób, których trzeźwym spojrzeniom wierzę, no a potem sama zobaczyłam ten film i się zasmuciłam. Dla mnie ten film, to nic więcej, jak psota ze strony Duńczyka. I to taka nic nie wnosząca. Trier droczy się z nami na całego - morderca to artysta, kolejne morderstwa, to dzieła sztuki. Ofiarami są przede wszystkim kobiety i to nie byle jakie - irytujące, głupie, same proszące się o kłopoty. Są też dzieci, kaczuszka i pobieżnie potraktowany wątek ofiar wyselekcjonowanych pod kątem rasowym. Mamy również wątek uwznioślenia holocaustu (Trier w sposób oczywisty nawiązuje do afery jaką chcąc-nie chcąc rozpętał w 2011 r. w Cannes). Jednym słowem - von Trier dwoi się i troi, abyśmy go znienawidzili, żebyśmy się oburzyli. I myślę, że to zgubiło reżysera. Ten film, co prawda bardzo świadomie, ale jest przede wszystkim wielkim aktem pychy. Nie ma w nim nic poza niepokornym, ale też dość jałowym skomentowaniem własnej drogi twórczej.
Nie pobudza intelektualnie, rzadko zachwyca wizualnie, przede wszystkim nudzi.
Są momenty fantastyczne - najlepiej ten film sprawdza się jako czarna komedia, choć jest jej za mało, aby "Jack" był w pełni zjadliwy.
Konceptualnie jest to powtórka z Nimfomanki i troszkę z Melancholii i zdecydowanie wolę powtórkę tamtych filmów, niż dłuższe rozpamiętywanie Jacka, który pomimo fantastycznych ról Dillona i Ganza i znakomitego warsztatu reżyserskiego, jest niczym więcej, jak zdecydowanie za długim i bardzo sprośnym wygłupem ze strony reżysera.
Zdecydowanie wolę Triera, kiedy kręci filmy z serca, a nie z małostkowej złośliwości.
Obszerna recenzja tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=ykAg84YfcEE

ocenił(a) film na 5
nynavee

Wszystko idealnie w punktu

ocenił(a) film na 7
nynavee

Miałem bardzo podobne odczucia i spostrzeżenia. Doceniłbym tu świetnie zagrane role, z główną na czele, piękne obrazy w końcówce filmu i faktycznie te momenty czarnego humoru. Sporo zbędnych scen i za dużo wyjaśnień i odnośników do własnej twórczości. Niepotrzebna megalomania.

nynavee

Zgadzam sie z Twoim komentarzem. Bardzo podobnie podsumowalem ten film. Mam tez przeczucie ze to moze byc swojego rodzaju magnum opus (w rozumieniu podsumowania tworczosci). Przez caly film mialem wrazenie, ze Lars sie tlumaczy z tresci swoich filmow, a ich urywki pod koniec tylko mnie utwierdzaja w przekonaniu, ze to moze byc ostatnie jego dzielo.

ocenił(a) film na 10
nynavee

Czy megalomania i tylko odwołania do własnej twórczości? Kto jest inżynierem, kto architektem, kto jest Dantem a kto Wergiliuszem? Ten film to więcej niż przebitki z Antychrysta i Melancholii, o genialnym nawiązaniu do Tańcząc w ciemnościach i innych nie wspomnę. Fame Davida Bowie jako temat muzyczny... Nie jest to film o Larsie, absolutnie nie.

parawan

Oczywiscie ze nie tylko o Larsie. Nie ulega watpliwosci ze Jack to jego alterego. Intryguje mnie natomiast epilog, gdzie glowny bohater spada w otchlan. Watpie zeby przekaz byl az tak absurdalny jak: byles zly to pojdziesz do piekla. Sklanialbym sie tu bardziej do stwierdzenia, ze Lars wytyka krytyce i wszystkim swoim "wrogom", ze artysta trzymajacy sie zdala od poprawnosci politycznej i ujawniajacy prawdziwa ludzka nature zawsze bedzie wytykany palcami i jest skazany na niepowodzenie. Zanim Jack spada, pomimo ostrzezen Werga, mowi ze sprobuje swoich sil. Mocne porownanie artysty do mordercy, tez jest nie bez znaczenia. Bo taki Lars, za to jakie filmy kreci i za to ze publicznie wyjawia swoje mysli jest traktowany jak taki troche "morderca". Generalnie ludzie nie lubia, jak ktos ma diametralnie inne postrzeganie swiata. Tak samo Jack, ktory moze i nawet nie jest do konca swiadomy swoich czynow, po prostu w akcie morderstwa widzi co innego, jest to tylko nieistotne narzedzie prowadzace do efektu koncowego. I tak zarowno jeden jak i drugi zasluguja w wymiarze swojej rzeczywistosci na najgorsza kare.

ocenił(a) film na 6
Seth87

Dla mnie zakończenie to mini-twist. W sensie Trier chce dać swojemu bohaterowi pozytywne zakończenie. Kiedy Jack spada w otchłań, nagle widzimy negatyw tej sceny i okazuje się, że otchłań piekielna jest tym mrocznym światłem, na punkcie którego Jack przez całe życie miał obsesję i uznawał je za kwintesencję prawdy. Także Jack tak naprawdę zostaje wywyższony i pozna istotę rzeczy.

nynavee

Film to "spowiedź", zakończenie to próba. Gdyby Jack potulnie poszedł z Vergiem do wyższych kręgów piekielnych, byłby okazał żal za grzechy, ale skuszony, nie skruszony, wolał wyjście na skróty.

Widzimy oczami Jacka, słyszymy jego opowieść, która wcale nie musiała pokrywać się w 100% z prawdą. Dlatego równie dobrze możemy widzieć majaki, usprawiedliwienia chorego umysłu na skraju życia.

ocenił(a) film na 10
Seth87

Trochę inaczej to widzę. Jako swojego rodzaju "twórca" też wyobrażam sobie, że jestem architektem będąc "inżynierem". Chcąc dobrze (zapewne) niszczę, choć nieświadomie, w dobrej wierze. Należy mi się Panteon, jak Dantemu. Utwór Fame Bowiego nie jest bez przyczyny, jak i końcowy utwór Hit The Road Jack! Ray'a Charlesa. Popatrz choćby na reportaże wojenne, fotografię przyrodniczą. Dla twórców materiałem są ludzie, ich emocje/życie. Ja potrzebuję architekta, tym bardziej im bardziej nim się czuję.

ocenił(a) film na 10
parawan

BTW polski plakat jest genialny! Szacunek.

parawan

Troche sie zamotalem w Twojej logice. Btw. mozesz rozwinac: "Utwór Fame Bowiego nie jest bez przyczyny" ?

ocenił(a) film na 10
Seth87

Nie. :) Pozwolisz? ;) Ok, lekko podpowiem, w którym roku zmarł Bowie, twórca wszystkiego? ;)

ocenił(a) film na 8
parawan

hehe czuć Twój narcyzm mocno ;)

nynavee

To fakt, von Trier to buc, troll i marny prowokator, a w dodatku grafoman... i za to go uwielbiam.

ocenił(a) film na 4
nynavee

Dokładnie takie samo odczucie. Czułem zażenowanie, że te bite godziny są wiecznie o Trierze i jego trudnej drodze twórcy.
Momenty obrazy - popis techniki reżysera w porównaniu z serialem Hanibal wypadają słabo. Jest parę fajnych scen i motywów, ale po seansie w głowie mam zażenowanie i to nie brutalnością itp. a podejściem reżysera.

nynavee

Dla mnie to świetne studium psychopatycznego umysłu. Zachwycamy się Lecterem, więc dlaczego nie Jackiem ? Hipokryzja.

nynavee

Ahh no i piekło było genialnie pokazane. Minuty będą ciągnąć się latami... Fascynujące. Dlaczego księża w kościele nie mówią o piekle ?

ocenił(a) film na 10
nynavee

Bo to nie był film dla kobiet. Zupełnie go nie zrozumiałaś. Niczym mnie nie oburzył, niczym nie sprowokował, jedynie może do myślenia. To jest film o ciemnej stronie ludzkiej natury, które każde z nas ma w sobie. Czasem bywamy dobrzy, czasem źli. Kwestia naszego wyboru. O tym, że to jest atrakcyjne, również dla kobiet. np. niektóre same proszą o przyduszanie podczas seksu. Tylko Jack szedł na całość. Otaczamy się złem a go nie zauważamy, np. myśliwi na polowaniach, sami jemy dziczyznę. Naprawdę to są świetne sceny, ta brutalność właśnie jest genialna. Gdyby to wygładził, to przekaz straciłby na znaczeniu. Każdy z nas ma swoją mroczną stronę. Mniej lub bardziej czujemy empatię. Niektórzy zostają mordercami, czasem ich coś popycha. Np. Uma Thurman mogła przeżyć gdyby nie nazwała Jacka mięczakiem. Chciał jej pomóc. Wejście na drogę do zbrodni go zmieniło, z nudnego urzędnika przeszedł na wizerunek macho. Zapłacił za to jednak bólem, a podpuszczony przez szatana spadł do 9 kręgu piekła. Może to była nieco bajka, ale jest to niewątpliwe jest to ciekawe dzieło artystyczne.

ocenił(a) film na 6
nynavee

Ja tam się za bardzo nie znam na chłodniach, ale odniosłem wrażenie, że ciało pana Jacka jest podejrzanie odporne na działanie niskiej temperatury. Większy realizm pod tym względem jest już nawet w komiksach czy filmach o superbohaterach czy innych Bondach. Takie rzeczy są możliwe tylko w snach albo w wyobraźni. Zastanawiam się, po co była ta supermoc, bo nie chce mi się wierzyć, żeby pan reżyser aż tak mocno dał ciała w tej kwestii.

użytkownik usunięty
nynavee

Ładnie to opisałaś :-) Jak dla mnie wielki zawód, przerost formy nad treścią i nuda, a określenie tego pseudointelektualnego gniota mianem "psoty" to mocno posunięty eufemizm. Jeżeli ktoś wszedł w jakiś dialog z tym filmem i dostrzegł w nim coś istotnego, to oczywiście jego prawo, bo każdy z nas odbiera ten czy inny obraz inaczej.

Zgadzam się z tym, że każdy człowiek posiada mroczną stronę, która w określonych okolicznościach i w różnym stopniu może zostać zaktywizowana, zdecydowanie jednak jestem przeciwny jej ideologizowaniu, sprawianiu wrażenia, że ma ona jakieś swoje uzasadnienie, które może stać się przedmiotem debaty.

nynavee

"[...] niestety potem napłynęły recenzje osób, których trzeźwym spojrzeniom wierzę, no a potem sama zobaczyłam ten film i się zasmuciłam."
Rada - może zamiast oglądaniem recenzji przed poznaniem filmu, należałoby się zająć zapoznaniem z takimi panami jak Jeffrey Dahmer, Iceman Kukliński, Ted Bundy, Richard Ramirez lub John Wayne Gacy. Wtedy łatwiej byłoby tłumaczyć zachowanie Jacka bez odniesień do rzekomego komentowania własnej drogi twórczej przez von Triera. Chyba że o czymś nie wiem i reżyser sam w ten sposób tłumaczy treść filmu. Jeśli tak, to proszę o źródła.

(film jest) "skomentowaniem własnej drogi twórczej."
Naprawdę nie jestem w stanie odnieść do tego treści filmu. Nie wątpię, że von Trier zawarł coś "od siebie", bo przecież wyraźne są drobne nawiązania do jego twórczości. Po prostu podał siebie jako przykład. Jednak myślę, że jest to przede wszystkim wiwisekcja umysłu seryjnego mordercy - to jest trzonem filmu i to pokazane jest znakomicie, a jeśli można interpretować to jako "drogę'", karierę reżysera (co samo w sobie jest plusem, bo mnogość interpretacji czegokolwiek zawsze jest korzystna), to proszę o rozwinięcie wątku. Zaznaczam, że odpowiedź w stylu - "von Trier jest megalomanem jak każdy seryjny morderca" mnie nie zadowala. Wszystko to, co pisze użytkownik Seth87 o alter ego, wydaje się mieć sens. Ciekawa teoria, ale niestety potrzebuje ona wyjaśnienia reżysera, co znacznie ogranicza dyskusję. Czy nie lepiej śmiało i w pełni dowolnie oddawać się fantazji interpretowania w odniesieniu do samej historii? Omawianie filmu jako dzieła, a nie skupianie się na twórcy. Według mnie to znacznie ciekawsze. Szczerze mówiąc ch*j mnie obchodzi sam von Trier (mi osobiście wystarczy żeby robił filmy, bo je lubię) i to, czy akurat ten film jest alegorią jego perypetii z krytykami i widownią. Jeśli tak, to jego prywatna sprawa. To sprowadzanie dyskusji do poziomu “Co autor miał na myśli?” - aż korci, by dopisać - zapytała uczniów pani polonistka. Dopóki sam nie powie, to może "traćmy" czas na rozmyślanie o tym, co my sami czujemy i jak dane dzieło przechodzi przez nasz własny emocjonalny pryzmat. Może wtedy będzie mniej świętego oburzenia na okrucieństwo względem kaczuszki. Ja też się wku*wiłem, ale na Jacka, nie na von Triera.

"[...]morderca to artysta, kolejne morderstwa, to dzieła sztuki" - dokładnie tak jest. Dlaczego? Śpieszę z odpowiedzią. Nawet powierzchowne prześledzenie działalności panów wymienionych wyżej, pozwala dojrzeć podobieństwa w działaniu, motywach i ogólnym portrecie psychologicznym. Ich wszystkich łączył skrajny narcyzm, przeświadczenie o ich wyjątkowości i szczera wiara w to, że to, co robią ma większy sens. Usprawiedliwiali swoje czyny w najróżniejszy sposób. Jack budował dom, dzieło swojego życia. Tworzył sztukę (jak sam mniemał), a że budulcem nie było dłuto i marmur... Taką miał percepcję i dlatego to robił. W tym teoria Seth87 o postrzeganiu swoich czynów w odmienny sposób niż inni jest bardzo trafna.
Verge w jednym z dialogów dość wyraźnie zaznaczył, że Jack niczym go nie zaskoczy, bo on już to wszystko słyszał. No i faktycznie nie zaskoczył, bo nasz Jacek Budowniczy jest zlepkiem różnych seryjnych morderców.
Jakiekolwiek porównania do filmów lub do samej postaci Hannibala jest według mnie pójściem na skróty. Lecter był postacią fikcyjną. Prawdopodobnie w jakimś stopniu opartą na prawdziwych personach, jednak bliżej mu do postaci komiksowej niż prawdziwego człowieka. Jack wydaje się być bardziej ideą seryjnego mordercy. Jego ogólna aparycja (fryzura, okulary, prochowiec i nawet ten krwistoczerwony van) nie jest tylko żartem reżysera. Jest zlepkiem naszych wyobrażeń o zbrodniarzach. Takich ludzi widzimy zamykając oczy, próbując wyobrazić sobie człowiek mordującego 61 osób. Cała postać Jacka i wszystko co robi jest kwintesencją tego, kim seryjni mordercy są.

"Ofiarami są przede wszystkim kobiety i to nie byle jakie - irytujące, głupie, same proszące się o kłopoty."
Być może wszystko, co mówi bohater w czasie swojej spowiedzi jest kłamstwem. Kto wie, czy nie przeinacza i nie koloryzuje swoich relacji. Możliwe, że przedstawia kobiety w tak złym świetle, by na ich tle wpaść lepiej, jako wyjątkowo błyskotliwy przestępca - Pan Wyrafinowany.(Jeśli macie ochotę krzyczeć, sądzę, że powinniście). Jak wspominałem, seryjni mordercy to często jednostki skrajnie narcystyczne. No i potrafią kłamać, więc może te kobiety nie były aż tak głupie he he he.
Uprzedzę argument o tym, iż jeśli próbował ukazać się Wergiliuszowi jako wyrafinowany przestępca, to czemu bywał niezdarny w popełnianiu niektórych ze zbrodni. Pamiętajmy, że Verge przyznał, iż był obecny przy zbrodniach, więc to co widzimy może być mozaiką opisów Jacka i tego, co działo się naprawdę (co widział Verge). Można też to tłumaczyć zwykłym brakiem praktyki. Stopniowe wyuczanie fachu.

"Dla mnie ten film, to nic więcej, jak psota ze strony Duńczyka".
"[...] jest niczym więcej, jak zdecydowanie za długim i bardzo sprośnym wygłupem ze strony reżysera."
Film kosztował 8 700 000 euro. Wiem, że to mało jak na film, ale wydaje mi się, że sporo jak na żart. Ciężko to zrozumieć i skomentować. Co znaczy, że film jest wygłupem i psotą? Miał kaprys i dlatego sprowadził kilkudziesięciu lub kilkuset ludzi na plan filmowy uznając to za dobry żart? Prank taki? Okropny człowiek z tego Triera.

"Są momenty fantastyczne - najlepiej ten film sprawdza się jako czarna komedia"
Akurat te momenty są pstryczkiem w nos od reżysera i tu można doszukiwać się żartu z nas, widzów. Nagle łapiemy się na śmianiu z czyjejś śmierci. Zbrodnia bywa, mimo całego swojego tragizmu, po prostu zabawna. Wiem, że nie on pierwszy to zrobił i podobne motywy można znaleźć choćby u braci Coen, ale co z tego? Tu też to zagrało, bo to jest czarna komedia i ktoś z filmwebu mógłby to zmienić w informacjach o filmie.

"Zdecydowanie wolę Triera, kiedy kręci filmy z serca, a nie z małostkowej złośliwości."
Ładnie brzmi takie zdanie, ale nic nie znaczy. Proszę zdradzić źródło wiedzy na temat intencji i nastawienia reżysera w trakcie kręcenia filmu. Co jeśli w produkcję akurat tego działa włożył najwięcej serca? Nasuwa się również pytanie - Które filmy kręcił z serca i po czym można to stwierdzić? Taka wiedza znacznie ułatwiłaby selekcjonowanie kinematografii wartej zobaczenia.

Oczywiście nie odnoszę się do oceny, bo ta mnie nie interesuje. Każdy ma swoją wrażliwość.

ocenił(a) film na 7
Czlowiek_Zyrafa

Racja. Uśmiałem się, kiedy przeczytałem post autorki u góry. Brzmi to jakby film był dla niej a trudny do przełknięcia, lub, nie daj Boże, do zrozumienia. Stwierdzenia, że "Trier droczy się z nami przedstawiając morderstwa jako dzieła sztuki" wołają o pomstę do nieba.
Nie jestem fanem Triera, dla mnie jego filmy niezbyt wciągające i jednak za proste, ale ja to ja, dla niektórych widocznie Transformers to szczyt możliwości intelektualnych.

ocenił(a) film na 6
nynavee

Zgadzam sie

nynavee

nie macie pojęcia o czym mówicie na tych jutubach i w tym komentarzu. oesu... :( typowa prostota wypowiada się o górze, której nie sięga nawet wzrokiem. sorry, ale inaczej tego skomentować nie można.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones