Kontynuowana opowieść o mścicielu z zaświatów - pod wieloma względami ciekawsza od oryginału. Seans byłby całkiem przyjemnym przeżyciem, gdyby nie ilość nagromadzonych tutaj głupot. Zawarte w scenariuszu bzdury bywają naprawdę zabawne, stąd też "Pumpkinhead" często bliższy bywa komedii niż kinu grozy. Na nudę narzekać nie mogę, bo akcja jest tu wartka, a i atrakcji w zasadzie nie brakuje, co nie zmienia jednak faktu, że jako horror z prawdziwego zdarzenia "Blood wings" nijak się nie spisuje. Pod używki, do śmiechu.
A dla mnie spoko. Porównywalnie jak pierwsza część. Brakowało trochę Lance Henricksena ale i tak fajnie się oglądało. Podobnie jak w jedynce bardzo dobre efekty specjalne i dużo akcji. Ogólnie 8/10:)
Faktycznie, choć realizatorsko film znacznie słabszy od jedynki, to jednak rozrywka lepsza. Ale z głupotą to w tej części przegięli.
"Pod używki, do śmiechu." - święta racja.
Już jakiś czas temu oglądałem jedynkę i mogłem co nieco pozapominać, ale IMO tutaj dość bzdurnie rozwinęli oryginalny pomysł. Wolałem gdy Dyniogłowy był przyzywanym z piekieł demonem zemsty połączonym z <Spoiler ocenzurowany>, a nie szukającą zemsty inkarnacją zmarłego. Powtarzana parę razy łzawa historyjka oszpeconego dzieciaka oraz niby nawiązujący do przeszłości finał nie pasują mi do tego jak potwora pokazano w "jedynce".
Sporo się dzieje, więc ogląda się dobrze, ale jednak dla mnie "jedynka" ciut lepsza.