Ten film, będący naprawdę jednym z najlepszych filmów SF jaki znam, jest w istocie rozbudowaną najgłupszą sceną jednego z najgorszych filmów polskiej kinematografii.
Mowa oczywiście o: https://youtu.be/ipZgFPmjRoY?t=5239
W obu przypadkach mamy identyczny motyw:
Jakiś człowiek kradnie pochodzący z kosmosu tajemniczy pojemnik zawierający nieznany płyn, a następnie z braku ostrożności pryska sobie tym płynem w twarz. Ponieważ płyn zawierał elementy obcego DNA, w konsekwencji człowiek zamienia się w mutanta.
To nie wszystko. Podobny motyw wykorzystano w Prometeuszu (Holloway pije napój obcego pochodzenia zawierający DNA obcych i również zaczyna mutować, po czym, tak jak Breecher w KDW, zostaje spalony).