Oni byli rozkoszni, Delon i Belmondo... Znaczy się parodiowali sami siebie, trochę jak Jackie Chan w Godzinach Szczytu. Ta mała przy nich trochę gasła, ale nie ma się co czepiać. A ta scena ze skokiem bungee... posikałem się w majtki ze śmiechu. 200% realizmu, bo jak sam skakałem naprawdę, to ani rzygu, ani siku, a mówili, że będzie tak strasznie.
7. [18 października 99, ŁDK, Łódź]