PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=804254}

Dzika grusza

Ahlat Ağacı
6,8 1 975
ocen
6,8 10 1 1975
7,0 21
ocen krytyków
Dzika grusza
powrót do forum filmu Dzika grusza

Wydaje się, że głównym problemem tego filmu jest niezachowanie balansu między tematyką osobistą a ogólną. Powinno to wyglądać - nie tylko w tym przypadku - tak, że widzimy albo historię osobistą, albo ogólną, lub - osobistą W ŚWIETLE ogólnej albo ogólną W ŚWIETLE osobistej. W "Dzikiej gruszy" wygląda to niekiedy tak, jakby brakowało tego światła, a kategorie te, zamiast się przenikać i przeplatać, stoją obok siebie.

Jeszcze inaczej, i od trochę innej strony mówiąc - wadą jest nadmierna dyskursywizacja problemów, tj. że są one bardziej opowiedziane słowami, zamiast pokazane, i chyba próbowanie zmieszczenia w jednym filmie zbyt szerokiej tematyki - z "Dzikiej gruszy" robi się trochę turecka epopeja.

Bo przecież ile tu różnych wątków (wymieniam w kolejności przychodzenia do głowy, nie stopniując pod kątem ważności):
- wiara vs laickość (a wewnątrz samej wiary - także różne podejścia)
- konflikt wewnętrzny kraju w tym nadużycia ze strony policji (rozmowa z kolegą z prewencji o "pałowaniu lewaków")
- kontrast wschód vs zachód - kulturowo-cywilizacyjny...
- ale także ekonomiczny - problemy ze znalezieniem pracy przez młodych intelektualistów, trudności w rozwoju zawodowym
- sytuacja kobiet w Turcji ("transakcyjność" małżeństw, ale i model partnerstwa - mężczyzna pracuje, kobieta siedzi w domu)
- miejskość vs wiejskość
- ....

Tematy można by dopisywać, a wymieniłem tylko te ogólne. Wiele z nich jest tylko dotkniętych, nierozwiniętych, nadających się nawet na odrębne filmy. Są tu jednak sceny, które nie pełnią w kontekście całości znaczącej roli, są rozpoczęte, ale nieporozwijane wątki. Nic nie byłoby w tym złego, gdyby nie to niedopasowanie do całokształtu. Weźmy scenę rozmowy z imamami - dysputa teologiczna, dodatkowo mało przekonująco, zbyt drętwo i akademicko napisana - choć tu może wchodzić w grę kwestia tłumaczenia. Tak czy inaczej - panowie gadają przez kilkanaście minut językiem jak z uczelni i tyle - wiara nie ma nawet dużego znaczenia dla bohatera. Inny przykład - długa rozmowa z dziewczyną, z którą coś go kiedyś łączyło, a potem bójka z jej byłym chłopakiem. Jakie to miało znaczenie dla filmu? Kwestia tej dziewczyny szybko umyka, o kobietach w życiu Sinana niewiele wiadomo, aż do końcówki, gdzie zdradza mizoginistyczne poglądy. I w porządku, to mówi nam coś o bohaterze - ale scena rozmowy z tamtą dziewczyną spokojnie mogłaby zostać wycięta.

Nie wszystkie z tych długich rozmów są oczywiście zbędne - ta ze słynnym pisarzem rzeczywiście budziła poirytowanie (gdy wczujemy się w rozmówcę) albo dyskomfort (gdy wczujemy się w oskarżanego o zawracanie gitary Sinana).

We wszystkich, różnego rodzaju nadmiarach, te tematy które świetnie przedstawił reżyser - np. relacja z ojcem, która owocuje bardzo dobrym zakończeniem: wzajemnym zrozumieniem siebie, swoich przywar i wyrażenie, że się w tego drugiego nigdy nie zwątpi - zwyczajnie się gubią.

Kino totalne - owszem, film-epopeja - zgoda, ale bez gubienia głównego wątku, wokół to którego powinny się oplatać inne, może bardziej ogólne znaczenia. A tutaj to nie do końca wyszło, chyba dlatego, że zbyt wiele autor chciał pomieścić. Przez to było może też sporo gadania - bo gdyby te same treści wyrazić, pokazując je w różnych sytuacjach, a nie opowiadając je, obraz rozciągnąłby się do kolejnej godziny.

Nie zmienia to faktu, że film Turka jest warty obejrzenia i zainteresowania, wzbudza emocje i poszerza horyzonty - ale przy tym jednak czasami trochę męczy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones