Ostatni raz kiedy płakałem na filmie miałem 10 lat. Było to po śmierci Leslie w "Most do Terabithii". Teraz, po 9 latach nastał ten drugi raz. Dużo dramatów wywołało we mnie smutek, żal, ale te emocje szybko minęły. Natomiast na tym filmie płakałem jak dziecko, coś we mnie pękło. Zżyłem się, może nawet utożsamiłem z bohaterami filmu... i taki mamy efekt. Może przez to, że bohaterowie są w podobnym wieku, może przez sytuacje z mojego życia, nie wiem. Tak czy siak film mocno polecam!