Czy ktoś zrozumiał ten film na tyle, żeby swoją wiedzę przelać dla innych bo ja się pogubiłem i już całkiem nie wiem o co w nim chodziło.
mam wrażenie, ze film jest niczym produkt uboczny grupy naukowców, posiadaczy kilkunastu doktoratów, w tym nauk, które (jeszcze) może nawet nie istnieją, jak również tych, które osnute są luźno na teorii względności;-)
myślę że przy interpretacji dobrze jest kombinować z przeplatającym fabułę wywodami pani naukowiec o tym, że czas niekoniecznie musi być postrzegany liniowo, ale zawraca, zatacza koła i w ogóle nie musi być tak, jak się powszechnie wydaje.
warto też spojrzeć na reżysera. twórca współpracował np. z d.villeneuve przy 'pogorzelisku' , x.dolanem przy 'mamie', co daje ogólne pojęcie, jaki ciężar gatunkowy filmu wchodzi tutaj w grę.