Chylę czoła przed doborem tytułu, który jest wieloznaczny i czytelny zarazem. "Eter" to zarówno to, co istotne, co bezskutecznie stara się zgłębić cała metafizyka, "Eter" to jedna z największych pomyłek w historii nauki, wrecie "Eter" to środek odurzający - zabija ból, ale jednocześnie także myślenie.
Widzimy tu świat znany z poprzednich filmów p. Zanussiego i zarazem jego tyleż naiwną, co przerażającą wizją nauki. Nauka w tej wizji to taki smok, który pochłania olbrzymie ofiary - zabiera czas, pracę, pieniądze, życie i duszę, zadaje ból i śmierć, pożerając zarówno postronne ofiary jak i swoje dzieci - w zamian nie daje nic, wciąż dochodzi jedynie do ślepych zaułków, obnażając i obnażając własną jałowość... Zupełnie inaczej niż zmówienie "paciorka", czy chociażby nawet niewinny seansik z tabliczką Ouija - w tym przypadku realne działanie w postaci różnego rodzaju cudów i dziwów jest wręcz gwarantowane, przynajmniej w świecie, do jakiego przekonać usiłuje nas od lat p. Zanussi. Cóż... "Czucie i wiara silniej...", etc. etc.