Underdog mnie nie powalił ale to jest nie dość, że 10 razy gorsze to jeszcze totalnie wtórne
Jakaś strasznie płytka historyjka, niby dużo się działo, ale ja się okropnie wynudziłem. Poza tym jak mam być szczery, to cała ta opowieść jest niesamowicie naiwna, opiera się na motywie nieugiętego i niepokornego wojownika, który w trakcie filmu walczy z całym światem, żeby na koniec jednak co? Zrozumieć, że tego, takiej walki się nie da wygrać??
Można się też pośmiać – był sobie wielki gangus, Kokos, no i sadził się, sadził, opowiadał dyrdymały niczym postaci rodem z Tarantino, aż tu nagle pewnego pięknego dnia… hehe, ale bez spojlerowania! ;D
Moim zdaniem nie warto, strata czasu, no chyba że ktoś koniecznie musi.