Jeśli ktoś do tej pory miał wątpliwości, kto był i jest jedynym i słusznym batmanem, to po tym Wszyscy co wcielali się w tą rolę po nim bardzo się starali ale ni jak nie potrafili przyćmić tego co Keaton wykreował w dwóch filmach. Jedynie Affleck i Pattinson jakoś się wyróżnili w tej kwestii.
Widziałem wiele filmów z Keatonem na przestrzeni lat i zauważyłem, że wszędzie poniekąd robił manierę Wayne'a a już najbliżej otarł się o to w Birdman.
Tu gdy dano mu możliwość ponownie wcielić się w mrocznego rycerza widać, że polegało to na zasadzie "A teraz potrzymajcie mi piwo a ja wam pokażę jak to się robi".
Mimo swojego wieku nadal i wielu efektów "przyspieszających" akcję i ruchy, to jest ten batman którego chciałem zobaczyć i za którym tęskniłem. Aż biło z ekranu, że Keatonowi bardzo tego brakowało. I absolutnie nie przeszkadza mi to, że widziałem go nie w osobnej o batmanie produkcji a w filmie, który zanim jeszcze wszedł do kin został napiętnowany przez wybryki aktora grającego główną postać.
Dla mnie nie miało to znaczenia i poszedłem z wielka ochotą a mój apetyt został nie tylko zaspokojony ale dostałem o wiele więcej niż się spodziewałem.
No, muszę przyznać, że kawał z niego skurczybyka!Nostalgia ogromna - najbardziej "zwierzęco-podobny" Batman ze wszystkich jakie powstały... Inni pozowali na Mrocznych Rycerzy a ten był prawdziwym Mrocznym Nietoperzem.