Świat nie jest tak czarno-biały, jak nam się wydaje - jest pełen odcieni, półtonów, mgły, niedopowiedzeń i zawirowań. I nagle to, co wydawało nam się czarne, okazuje się białe i czyste, a to, co białe, czyni się czarnym...Różne odcienie tych barw można odnaleźć w filmie Gdyby ulica Beale umiała mówić. Ale nie chodzi tu tylko o kolory. W tym filmie gra muzyka - cichnie i wybucha! Przez cały seans towarzyszy nam gdzieś w tle = przyczajona, nieobliczalna, gotowa by chwycić widza za gardło (i za serce). A do tego niedopowiedzenie - chociaż reżyser ze wszystkich sił i skutecznie stara się, byśmy wierzyli w niewinność głównego bohatera, do końca nie mamy jasnych dowodów, czy Fonny to biały czy jednak czarny charakter... I być może to powinno najbardziej drążyć mój umysł po obejrzeniu tego filmu, jednak to muzyka niepokoju nie daje mi dzisiaj zasnąć...