Film jest jedną, wielką porażką. Ray Allen pomylił dyscypliny (chodzi mi tu o aktorstwo). Nie zagrał jednej, dobrej sceny. Denerwuje się na ekranie jakby był opóźniony. Denzel trochę trzyma ten film, ale nawet on nie był w stanie sprawić, żebyśmy nie zwracali uwagi na resztę obsady. Nie przesadzę jak napiszę, że to film, w którym widziałem najgorszą grę aktorską. Fabuła też prosta, płytka.
Ray Allen zajmij się czymś innym! 3/10
Kylsonn śmieszny jesteś. Jeżeli ty dajesz temu filmowi 3 to śmiem stwierdzić, że ty jesteś wielką porażką. Szkoda, że tak mało jest takich filmów, raczej zabawiają nas baśniami typu "step up" czy "Honey" nie mówię, że filmy są złe... ale "He got game" to inna półka. Jeszcze jak dodać do tego, że chyba najlepszy soundtrack hiphopowy to fil zasługuje na 8 albo 9 :)