tylko i wyłącznie zabieg umyślny. Tylko dzięki temu w krótkim czasie widzowie zrozumieją i zaakceptują powody. Ale myśl przewodnia, zawarta w rozmowie końcowej bohaterów dotyczy zdecydowanej większości innych powodów, które jak kropla drążą skałę i podkopują fundamenty związku (a sfilmowanie ich i ukazanie w taki sposób by widz zaakceptował te powody zajęłoby o wiele więcej niż czas jednego filmu). Doceniam też cudowny zabieg w wspomnianej rozmowie. Otóż (ale jeżeli mamy dobrą wolę i uznajemy prawdziwie równość partnerów w związku) wstępnie możemy współczuć i rozumieć faceta i poczuć odrazę do kobiety. Ale przychodzi moment, gdy głos w sprawie oddaje facet (wypowiadał się pierwszy) i zabiera kobieta. Możemy poczuć odwrócenie naszych opinii i wrażeń by na końcu dopowiedzieć sobie wątki i uznać równą w udziale współwinę partnerów. Film dosadny ale zostawia miejsce dla widza. Miejsce konieczne bo tylko wtedy można coś wynieść z tego filmu. Jeżeli pozostaniesz na dosadności i nie dasz sobie! (nie filmowi) szansy to film odrzuca w pełni (piszę jako facet, hetero w związku mono).