ale może japończycy maja inne podejscie do dramatów czasami cos im wyjdzie czasami nie ale ogólnie trzyma poziom może po prostu wypłakałem sie na wersji amerykańskiej...
ale ja tam lubię obie wersje, chociaż nie lubie tego aktora z amerykanskiej - Gere'a
Zgadzam się, o dziwo remake jest lepszy. Cała historia lepiej przedstawiona i kilka łez się uroniło, a pierwowzór, no cóż - wg mnie słabszy.
Ja także jestem zawiedziony oryginałem. Jedyna scena, która przypadła mi do gustu, to pogrzeb i przejmujące zachowanie psa. Tego w wersji amerykańskiej nie było, a szkoda. Cała reszta jest po prostu jakaś dziwna. Nie czułem tej więzi między psem a panem, nie było to tak fajnie pokazane jak w wersji USA. Pies dorastał, po domu kręciło się wiele osób, i nagle pan wziął psa na smycz i zaciągnął go na spacer.
A już najbardziej irytowało mnie to, że Japończycy robili ten film chyba dla niekumatych. Co chwila padało zdanie typu: "biedny pies, przecież jego pan już nie wróci", "spójrzcie, pies czeka, a przecież jego pan już nie wróci", "czekasz piesku, a twój pan nie wróci". "on nie wie, że jego pan już nie wróci". No żesz kurnaaaa, przecież widz wie, że on umarł i pies się nie doczeka.
hahaha...to była faktycznie wersja dla upośledzonych albo dla bardzo małych dzieci, bo tematyka dotycząca przyjaźni między psami a zwierzętami dosyć często adresowana jest do najmłodszych, bo dorośli są o wiele bardziej "kumaci" a przynajmniej z takiego założenia się wychodzi...