Beckett chciał zamordować Hana, ten strzelił pierwszy, ale gdy Beckett umiera, widać, że Han się przejmuje, jest mu smutno i podtrzymuje go tak, jakby go chciał pocieszyć, towarzyszyć w ostatnich chwilach życia. Jak wytłumaczyć jego zachowanie, skoro ten gość chciał go chwilę wcześniej zabić??
Twórcy stwierdzili, że przyda się wzruszyć widza. Oto Han jest wewnętrznie rozdarty i musi podjąć tragiczną w skutkach decyzję o obronie własnej....Człowiek, który był dla niego niczym ojciec, osoba, która pomogła mu spełnić marzenia o zostaniu pilotem zdradziła go. Od tej pory poczciwy chłopaczyna, jakim był Han, staje się wyznawcą kapitalizmu i dbającym jedynie o własny interes przemytnikiem. A wszystko to z powodu zdrady zarówno archetypu jego ojca, którego zna przez kilka dni, jak i ukochanej kobiety....ahh i jak tu się nie wzruszać tą głębią przekazu i wielowymiarowością postaci.
Wydaje mi się ze Becket dla Hana był jak mentor począwszy od pierwszego spotkania w ogniu bitwy poprzez późniejsze przygody aż do zakończenia sprawy z Vosem. Możliwe ze nawet traktował go jak ojca którego być możne nie miał (Chyba nie było nic o rodzinie ? a stary kanon do kosza ;( ) Dlatego pomimo tego ze musiał go zabić to bardzo go szanował i żałował starego włóczęgi ;)
Było o rodzinie. Han wspominał raz o swoim ojcu i mówił, że nie łączyły ich jakieś szczególne relacje, więc w sumie mógł traktować Becketta jak ojca.
Han czegoś się od Becketta nauczył. I zapewne widział, że ten pomału sięga po broń. Czy to, że strzelił pierwszy znaczyło że nic do tamtego pozytywnego nie czuję? Nie. Beckett był dla niego jak mentor i ojciec. Do tego była to specyfika ich "zawodu" i świata w którym żyli. Plus takie małe nawiązanie do pewnego słynnego już wśród fanów powiedzonka.