Właśnie obejrzałem po raz drugi. Nie rozumiem ataków na ten film. To bardzo przyzwoite fantasy. Mam wrażenie, że większość krytyków cierpi na syndrom inż. Mamonia. Nie dali im 3 części del Toro. To zupełnie inny film. Brudniejszy, mniej wystylizowany. Ma kilka świetnych, epickich scen, na które nie zdobyłby się ten wrażliwy stylista. I w sumie jest bliższy bałaganiarstwu i przesadzie Millera. Nie zrozumcie mnie źle, jestem jego fanem. Przez miesiąc usiłowałem skopiować styl jego rysunków. Jednak fabuła u niego jest niechlujna, napiętnowana radosnym szaleństwem i „niepoprawnością polityczną”. I właśnie to znalazłem w nowym Hellboyu. Bardziej niż w wystylizowanych obrazach Guilermo (które uwielbiam). Mamy tu piękne ujęcia Hellboya na smoku w roli Anioła Apokalipsy, mamy potwory w stylu Beksińskiego (trochę za mało) pustoszące zmanierowany Londyn, mamy spasionego i zaniedbanego Hellboya z paskudnymi wałkami i porośniętym rowkiem, mamy kpinę z brytyjskiej arystokracji... Chłopiec we mnie, którego usiłuję utrzymać przy życiu od ponad pół wieku, jest zachwycony. szkoda, że nie będzie 2 części w tym stylu...