Zabawne to było, jak żarty w Familiadzie, straszne jak brukselka w zupie, interesujące jak obserwacja fermentacji obornika... Mam hipotezę, jak powstał ten film. W jakimś, amerykańskim odpowiedniku gimnazjum zorganizowali konkurs na scenariusz nowego filmu o Hellboyu, a potem, z otrzymanych prac, wybrali ten najgorszy. A uczniowi, który był za głupi lub za leniwy, żeby cokolwiek napisać, kazali to wyreżyserować. Aż trudno uwierzyć, że Mike Mignola maczał palce w produkcji tego potworka... Zostałem zgwałcony przez ten film... Niech mnie ktoś przytuli...