Reżyser chciał tak, a studio chciało tak. A z tego wszystkiego najbardziej po dupie dostaje scenariusz. Gdyby tylko reżyser miał wolną rękę, to nie wyszedł by taki potworek. No ale nie :/
Różnica zdań pomiędzy reżyserem a studiem oczywiście też pogrążyła ten film, co nie zmienia faktu ten pierwszy też nie jest bez winy. Przyznam że pomysł na nowego HB przyciągnął moją uwagę jak magnes, ale kiedy zaczęły krążyć pogłoski o tym że facet stara się o Rkę można było przewidzieć jak to się skończy. Od dawna powtarzam, że kategoria R potrafi zaorać nawet najlepszy projekt. No i to zajebiste studio Lionsgate, z którego wychodzą same gówienka ( pozbawione fabuły "dzieła" typu Punisher War Zone który zmarnował potencjał Stevensona, czwarty Rambo i trochę lepszy ale jednorazowy Dreed). Z tego tytułu najbardziej szkoda mi Harboura, którego polubiłem za rolę w Stranger Things gdzie pokazał zdecydowanie włochate jaja. On + lepszy reżyser, nawet ze stranger things + formuła serialu - pal sześć nawet pod strzechą Netflixa - i taki HB mógłby konkurować z HB od del Toro.
Tak. Kategoria R jest tam bardzo na siłę, za dużo krwi i bluzgów. A przecie w Hellboy od Del Toro było to z rozwagą i wyszedł lepszy efekt, w dodatku Ron Perlman wcale nie potrzebował jakichś modyfikacji. A Harbour pomimo że jakoś ratuje ten film, to jego design jako Hellboy no wypadł średnio.